Cintre - 2009-12-26 22:24:30

KILKA ZASAD NA ZŁOTY POCZĄTEK:

1. Zgodnie z regulaminem Koszar - wasze posty muszą składać się z przynajmniej 4 zdań, ale lojalnie uprzedzam: wolałabym, żeby były dłuższe.
2. Na wasze oceny cząstkowe, a więc i średnią końcową ( od średniej zależy czy zdacie ) składa się też poprawność językowa, a ja, na wasze nieszczęście, mam w zwyczaju jej bardzo pilnować.
Jeżeli coś mnie w oczy bardzo kłuć będzie, to spodziewajcie się PW
3. Pamiętajcie, że nie tylko trenujecie, ale także się UCZYCIE, więc wręcz niemożliwym jest, żeby wszystko od początku wychodziło wam idealnie. Nie twierdzę tu, że nie możecie jednej czy dwóch rzeczy od razu opanować perfekcyjnie.
4. Wszelkie interakcje mile widziane. Sprzeczki, wymiany zdań, głupie dowcipy - wszystkie chwyty dozwolone.
5. Mam nadzieję, że czytaliście regulamin i wiecie ile czasu macie na odpowiadanie w tym temacie.
6. W jednej turze możecie napisać więcej niż jednego posta - jeżeli ktoś zwrócił się do was w swoim poście, to nie musicie czekać aż ja tu coś napiszę, żeby mu odpowiedzieć itd.
7. Jak coś mi się przypomni to dopiszę i... miłej nauki!



Droga, jak droga. Mroczne, długie korytarze. Norma. A znalezienie sali wyjątkowo proste, pod warunkiem, że skorzysta się z języka.

Sala, jak sala. Zwyczajna i nudna. Zagracona, o zgrozo tonami książek i innym zdecydowanie niecodziennym w takim miejscu sprzętem. Pod ścianą stoi duże biurko, które jednak, nie wiedzieć dlaczego, nie przesłania wiszącej za nim bordowej tablicy. Na biurku ktoś śpi. Podnosi głowę, słysząc twoje wejście, ale widząc, kto go odwiedził - idzie spać dalej. Całą jej twarz przysłaniają brązowe włosy. Czyżby to była twoja mentorka?

_____________

Opisz, jak trafiłeś do sali i takie tam.

Maxie - 2009-12-26 23:04:46

Zdziwiony patrzę i mówię:
-Witam Moja mentorko. Ciemno tu macie oraz masę nie wychowanych ludzi jak na przykład strażnicy. Ale dobrze wiedzieć, że są tu ludzie mądrzejsi.
Przeszedłem obok ciebie oglądając salę. Gdy nagle trzasnąłem rękami w biurko patrząc na ciebie z góry i mówiąc:
-Może skromna dziewica by raczyła wstać?!

Cintre - 2009-12-26 23:13:32

Podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka z pogardą.
-Skromna? Och, dawno się tak nie uśmiałam. Chyba pomyliłeś drzwi chłoptasiu, skromne panny - pokój obok. Żegnam - powiedziałam i poszłam spać dalej. Przerywanie takiego snu byłoby marnotrawstwem, a tworów wyobraźni lepiej nie wyrzucać na śmietnik.

Maxie - 2009-12-27 00:02:34

Zdziwiłem się lekko. Pomyślałem przez chwilkę: "Czyżbym pomylił drzwi? To miała być sala do nauki a nie sypialnia. A zresztą, może kiedyś się obudzi i zacznie normalnie rozmawiać" 
Zacząłem bezcelowe chodzenie po klasie. Patrząc jaka jest tu masa książek, aż się zdziwiłem, że jeszcze ich nie spalili. Jeśli ich nie spalili to oznacza, że mają konkretną wartość do nauki Mrocznych elfów. "Czyżby?"-pomyślałem zaciekawiony. Po chwilce myślenia. Wrzasnąłem:
-Racja!
Mentorka tylko przełożyła głowę coś szepcząc cichutko. Podbiegłem do książek czytając ich okładki i oceniając ich znaczenie. Po paru minutach wyłożyłem na stolik jedną książkę i poszedłem szukać dalej. Po godzinie uzbierało się kilka książek, które usiadłem i zacząłem przeglądać. Były opisane tam techniki walk bronią białą.
-Pięknie. Ale skąd mam wsiąść broń białą?
Szukałem po całej sali tych mieczy. Bez skutku. Przyszło mi na myśl wzięcie broni od mentora. Chyba się nie urazi, że pożyczę ją. Pomyślałem: "Po co jej broń w czasie snu?". Po oglądnięciu jej ekwipunku nic ciekawego nie znalazłem. Ale w biurku był pewien klucz. Oglądnąłem go i wyglądał na jakiś specjalny. Pod nim leżał kawałek pergaminu z mądrym cytatem:
"Nazwy dni różnią się między sobą: noc ma tylko jedną nazwę."
-Jakby popatrzeć na to z innej strony to "To" śmierdzi mi zagadką. - Zamyśliłem się.
Po pięciu minutach bezsensownego siedzenia i myślenia zauważyłem, że: "Spotkałem podczas szukania półkę z książkami o rzeczach różnych a o tym samym tytule." Więc obszukałem tą półkę. Nic nie znalazłem.

Shuguar - 2009-12-27 12:04:01

Po spotkaniu ze strażnikami nic już nie mogło mnie zdziwić, aczkolwiek nie mentor leżący na biurku w bliżej nieokreślonej pozie, zupełnie nie zwracający uwagi na osoby przebywające w pokoju. Mój wzrok przeciągnął się po całej klasie ujrzałem wiele ksiąg leżących gdzie popadnie bez ładu ni składu, oraz osobę krzątającą się wokół nich i wybierającą pojedyńcze egzemplarze. Osoba ta odrzucała większość z nich na stos obok, dość gorączkowo przebierając rękoma w pierwszym i wyraźnie szukając interesującego go tematu. - No nic.. - Pomyślałem po czym zbliżyłem się do biurka, na którym tak nie fortunnie leżał mój mentor.
- Witam Pani. Nazywam się Shuguar, przybywam na nauki - Brak jakiejkolwiek reakcji prócz pomruku zadowolenia ze snu mnie nie zdziwił choć spodziewałem się zupełnie czego innego , w końcu mam się uczyć fechtunku, a tu jak na razie nic się nie dzieje.
   A więc to jest moja klasa, nie było aż tak źle, jak na razie. Choć chęć nauki we mnie rośnie nie ma z kim tego omawiać, przygotowywać się. Widocznie muszę się sam za siebie wziąść jak mój nowo poznany kolega, którego będę raczej omijać, choć może się okazać dość dobrym przyjacielem. Jego zapalczywość nie zna granic, grzebie w tym stosie ksiąg jakby szukał skarbu. Trzeba się wziąść jednak do roboty. Siadam obok niego i zaczynam również przekładać księgi, odkładając interesujące mnie tytuły na bok.
   Po pewnym czasie napotykam spojrzenie mojego kolegi, dość nie przychylne z powodu zwinięcia mu spod nosa jakiegoś tomu. Uśmiechnąłem się jedynie ironicznie i nic nie speszony przystampiam do przekładania tego bajzlu w poszukiwaniu ksiąg o fechtunku.

Maxie - 2009-12-27 12:14:24

Popatrzyłem na nowego ucznia mówiąc:
-Witam cię. Próbuję się tu uczyć lecz jak widzisz nauczycielka ma głęboki sen. Chciałem ci zadać pewne pytanie. Czy masz przy sobie miecz lub nawet dwa? Zrozumiem jakbyś nie miał. - Mówiłem to przechodząc po klasie i spoglądając na nowo przebytego chłopaka.
Usiadłem przed nim i zacząłem oczekiwać na odpowiedź. Lecz w czasie tego czekania ręką podsunąłem sobie i dla chłopaka książkę mówiąc:
-To cie może zainteresować. Jak masz na imię? -Spytałem się z niepokojem.

Shuguar - 2009-12-27 15:18:12

- No nauczycielka nie grzeszy chęcią edukowania kogokolwiek i w jakikolwiek sposób, co nie wróży nam jak na razie nic dobrego, lecz mam nadzieję że się poprawi - Powiedziałem z lekkim uśmieszkiem na twarzy spoglądając w stronę naszego mentora. - Chyba że nas obserwuje i kreuje sobie o nas swoje zdanie. tak czy owak na razie musimy sobie sami poradzić. Pokaż no tą książkę: "Miecz a umysł", hmm... masz rację ta pozycja może mnie zainteresować.
   Stos ksiąg jaki jeszcze nam został przeraził mnie, spojrzawszy na stos odłożonych doszedłem do wniosku że szybko ta selekcja książek nie nastąpi, chociaż z pomocą nowo poznałego kolegi może pójść o wiele szybciej, przecież "Co dwie głowy to nie jedna".
- Miecza nie mam, bo niby skąd? Dopiero tu dotarłem. Dostrzegłeś tych dwóch jegomościów co to niby są strażnikami? - I od razu dodałem nie czekając na odpowiedz. - Jacyś tacy mało rozmowni, pewnie nie rozgarnięci troszkę - Dodałem z kpiącym uśmieszkiem. - Co do imienia, nazywam się Shuguar a ty?
   Po pierwszym wrażeniu mogłem spokojnie wywnioskować że nie jest tak źle być może osoba która siedzi naprzeciwko mnie zostanie moim nowym przyjacielem.

Maxie - 2009-12-27 16:35:25

Przeglądając dalej książkę odezwałem się ze smutkiem:
-Tak myślałem. To skąd wykombinować miecze? Fajne imię, ja mam na imię Maxie. Miło mi cię poznać. Ciekawe ile nasza Mentorka umie przespać.
Gdy wspomniałeś o strażnikach zacząłem mówić:
-Racja strażnicy są dość dziwni, może skrępowani tym, że muszą stać cały dzień i noc.
Gdy zastanawiałem się dalej skąd wykombinować miecze nagle opierając się o stół podniosłem się mówiąc zadowolonym głosem:
-Może chodźmy do innej sali pożyczyć miecze, albo strażnicy nas by uraczyli jakąś bronią. - Chodź w tą informację o Strażnikach zwątpiłem. Spuściłem głowę w dół i położyłem się na książkę z przekonaniem, że powiedziałem coś głupiego.

Shuguar - 2009-12-27 16:49:03

Stos ksiąg do przeczytania nadal rósł niemiłosiernie co budziło mój niepokój, w końcu ile można się uczyć teori, czas przejść do praktyki, która pomoże nam zrozumieć arkana fechtunku.
- Jak wyjdziemy to czasami stwierdzi że nie chcemy się uczyć, lepiej zostańmy - Powiedziałem z mało przkonywującą miną.
- No miecze i by się przydały, lecz musi nam ktoś powiedzieć czy trzymamy je chociaż dobrze w ręce - Stwierdziłem. - Pokazała bym na parę sztychów wogólę czegokolwiek co choć troszkę bym na pomogło - Szepnełem do Maxie. - Obudzimy ją? Może jednak będzie chciała nas z łaski swojej nauczyć? Bo już szczerze to od samego tego sortowania książek nic mi się nie chce. W końcu przyszliśmy się tu uczyć posługiwania mieczem co ty na to? - Powiedziałem już z mniejszym entuzjazmem niż pierwsze parę wyrazów.

Maxie - 2009-12-27 17:06:23

Zastanowiłem się nad słowami kolegi, gdy nagle skomentowałem jego pomysł:
-Pomysł wyśmienity, tylko jak tego dokonać? Zwykła mowa jej nie obudzi. - Rozglądałem się po sali. Po chwili stwierdziłem:
-Wykorzystajmy do tego książki i tak ich jest dużo.
Usiadłem i myślałem jak je wykorzystać. Lecz nic mi nie przychodziło do głowy.

Cintre - 2009-12-27 18:35:51

Po pierwsze i najważniejsze: kto wam niby napisał, że te książki to o broni są, co?

Po drugie, zaraz dostaniecie PW
_____

Ech, było wybitnie. Dzielenie ciekawego snu z dokładnym rejestrowaniem wydarzeń rzeczywistych miałam opanowane do perfekcji. Bycie zwiadowcą robiło swoje. Leżałam na biurku i udawałam niemal nieżywą, a moje ucho sprawnie nagrywało każdy fragment ich rozmowy. Sortowali książki i zastanawiali się skąd wziąć miecze. Szkoda tylko, że nie wiedzieli, że tomiszcza, które przeglądali to tylko wielkie atrapy, wypełnione starannie napisanymi przeze mnie bzdurami.
"Miecz trzymać małym palcem prawej stopy. Przydają się dziury w skarpetkach..." - nikt normalny by w to nie uwierzył, ale ja miałam do czynienia z nierozgarniętymi uczniakami. Nowymi.
W sumie to nie wiem, jakim cudem te księgi się tu zaplątały. Wszystkie pozostałe, byłam tego pewna, jak tego, że świat jest skomplikowany, były zwykłymi książkami fantasy. Pochłaniałam takie w milionach.
Z trudem powstrzymałam śmiech, gdy usłyszałam o planie obudzenia mnie przy użyciu książki. Zastanawiali się nad tym zdecydowanie zbyt długo i szło im to zdecydowanie zbyt mozolnie. Na ich miejscu zwyczajnie bym się tą książką walnęła w głowę. Proste.
Główkowali, a ja wykorzystałam ten moment nieuwagi i w mgnieniu oka znalazłam się za nimi. Biorąc do głowy dwie przypadkowe książki, zdzieliłam ich po głowach. Biedne tomiszcza.
-Tak bardzo chcecie sobie zrobić krzywdę mieczem? - zapytałam, spoglądając na nich z ukosa - Szkoda tylko, że te książki ani trochę nie dotyczą waszego treningu... Ale żeby wasze czytanie nie poszło na marne.... KARTKÓWECZKA! - Rozdałam im kartki i kazałam napisać wszystko, co wiedzą o świecie, w którym żyją, o przyszłości, która ich czeka...

Shuguar - 2009-12-27 19:14:51

Patrząc wściekle jak odchodzi do biurka podniosłem pióro i zaczełem bazgrolić: Wojna to jedyne słowo oddające konflikt pomiędzy Leśnymi Elfami a Mrocznymi. Wojna trwa już stulecia. Nie wiadomo czy kiedykolwiek się zakończy - Moja biedna głowa... - Elfy zostały stworzone przez ŻYWIOŁY, mieli oni być dla nich Panami i jedynymi władcami. I tak też było przez wiele epok, lecz jak wiadomo nic nie trwa wiecznie. Elf o imieniu Kiaransal sprzeciwił się im przez co został zesłany do podziemia gdzie miał tkwić po wieki. Jednak jego postępek nie odbił się głuchym echem, coraz więcej elfów sprzeciwiało się żywiołom i...
- Ale ona ma siłę - pomyślałem po czym bezwiednie pogłaskałem się w miejscu uderzenia księgą. Spojrzałem na kolegę siedzącego obok, który również, jak ja bazgrał coś na kartce pergaminu zalewając ją natłokiem słów.

Maxie - 2009-12-27 19:28:10

Usiadłem bezmyślnie nawet nie udając, ze pisze. Siedziałem i myślałem "Jak ona to zrobiła? Jak to bolało! Jak ona..." Jednym słowem mam bzdury w myślach. Nagle ocknąłem się z tej dziwnej chwili po czym zacząłem pisać: Ze szkoły wojennej życia. Co mnie nie zabija, to czyni mnie silniejszym. Chodź wojna trwa już wiele dziesiątek lat to i tak wierzę, że osoby nauczone lub w czasie nauki doprowadzą do jej końca i zwycięstwa. Było wiele wielkich twórców wojny pośród nami Mrocznymi elfami. Lecz ja uważam, że wojna... prawdziwa wojna dopiero się zaczyna.
-Koniec. - Powiedziałem cichutko po czym odłożyłem pióro, i czekałem na kontynuacje tej dziwnej nauki.

Cintre - 2009-12-27 22:39:35

Pisali i pisali, a ich wypociny rosły do wręcz monstrualnych rozmiarów. To mogło oznaczać dwie rzeczy: albo byli wyjątkowo zdolni, w co, jak zwykle wątpiłam albo tworzyli niesamowite bzdury.
Pletli historię, które może i można by uznać za prawdziwe, gdyby przymknąć oczy bardzo mocno. Ale ja zamykać oczu ochoty nie miałam, w końcu dopiero co je otworzyłam.
Zabrałam im kartki i szybko przeczytałam, co napisali. Zmarszczyłam czoło i tym razem, o zgrozo, nie wybuchłam śmiechem.
-Nie bierzcie się więcej za czytanie. To zdecydowanie niszczy resztki waszych kształtujących się umysłów - powiedziałam - Elfy stworzyli Bogowie i to Bogom niegdyś służyli nasi przodkowie. Pięć okrążeń dookoła sali i przynieś mi tu zaraz czekoladę! - wrzasnęłam do czarnowłosego elfa. -A ty... no cóż. Ty to ty. Karę wymyśl sobie sam.
Usiadłam w ławce, zarzuciłam nogi na blat i rozkoszowałam się widokiem moich krzątających się uczniów.

Maxie - 2009-12-27 23:08:40

Po słowach mentora od razu bez zastanowienia powiedziałem
-Nie chce mi się myśleć robię to samo co mój kolega! - I zacząłem biegnąc z kolegą w okół szepcząc takie słowa:
-Ej, chciałem ci potowarzyszyć w tym bezsensownym biegu. Do licha ale skąd wytrzasnąć czekoladę?.

Shuguar - 2009-12-28 06:50:08

]- Ty mnie się nie pytaj bo ja sam na razie nie wiem - Powiedziałem z przejęciem. - Też znalazła sobie zachciankę... Na pewno będziemy musieli latać po całych koszarach, a i to nie przyniesie skutku i będziemy jeszcze gdzie indziej wysłani, co nie wróży nam niczego dobrego.
   Po natłoku słów który wypłynął z moich ust zacząłem się zastanawiać ile jeszcze będzie tego biegania w kółko oraz po czekoladę, a kiedy rozpocznie się właściwy trening.

Cintre - 2009-12-28 16:40:49

Latali w kółko zupełnie bezsensownie. Pięć okrążeń minęło już dawno, ale albo nie umieli liczyć albo bardzo chcieli zostać w przyszłości gońcami. Było mi wszystko jedno. Zupełnie. Ale kręcenie kółek palcem też mi się już znudziło. Robili problem z niczego. Czekolada - rzecz prosta. Trzeba tylko było zapytać panów strażników, gdzie jest spiżarnia i przynieść trochę. Banał.
Siedziałam i czekałam. Próbowałam być cierpliwa. Bez czekolady nie ma dziś nauki.

Shuguar - 2009-12-28 19:15:35

Wpadliśmy jak w trans biegaliśmy w kółko non stop nie zważając na coraz bardziej znudzoną i zniecierpliwioną twarz mentorki. Dojście do tego żeby się spytać gdzie jest spiżarnia zajęło nam sporo czasu. Nie pytaliśmy się Cintre bo i tak już patrzyła na nas z wściekłością w oczach, więc od razu poszliśmy się pytać kogo kolwiek gdzie ta spiżarnia może być.
  Odszukanie jej było bardzo proste. Sama spiżarnia znajdowała się nieopodal naszej klasy, choć szukanie ludzi, którzy by wiedzieli gdzie ona może być było problemem. Wchodząc do środka zauważyliśmy że jest ogromna, wręcz monstrulana. Regały ciągnęły się bardzo daleko nawet jak na tak dobry wzrok elfa. Wszystkie były po zastawione nie zliczoną ilością różnego typu produktów, znalezienie odpowiedniego samemu graniczyło z cudem. Odwróciłem się do Maxie i spytałem się go:
- Może chcesz poszukać? Ja tu sobie posiedzę i poczekam aż wrócisz z czekoladą - Powiedziałem z ironią w głosie, lecz po jego minie wywnioskowałem że to raczej głupi pomysł. We dwóch też odpadało ponieważ mogli byśmy się zgubić w tym gąszczu regałów. Prawie tak jak by się szykowali na wojnę i długotrwałe oblężenie.

Maxie - 2009-12-28 19:48:10

Też byłem zdziwiony z powodu tej ilości regałów. Oglądając się na Shuguara słuchałem jego pomysłu. Po czym nic nie mówiąc po prostu pokiwałem głową, nie zgadzając się na to. Po czym odwróciłem się i zacząłem oglądać te regały wzrokiem szukając tej czekolady. Myślałem też: "Mentorka nasz jest dziwna. Zawsze my się staramy a okazuje się, że to było takie łatwe. Hmm... Przecież!". Po czym krzyknąłem do kolegi z radością:
-Szukaj przy wejściu. Czekolada powinna leżeć bardzo blisko nas. - Po tych słowach szukaliśmy z Shuguarem tej czekolady.

Finrod - 2009-12-30 12:51:52

W tym momencie drzwi klasy otworzyły się. Wszedłem do środka w towarzystwie nauczycielki, która po chwili bez słowa wróciła do biurka. Rozejrzałem się szybko szukając wzrokiem innych uczniów ale nie znalazłem ich. Lekko zdziwiony spoglądałem na nauczycielkę, jednak ta kompletnie nie zwracała na mnie uwagi. Moje zdumienie nieco sie pogłębiło. Stałem bez słowa przez jakieś 5 min po czym przypomniałem sobie, że zanim weszliśmy do klasy elfka mówiła coś o czekoladzie... może inni  poszli jej szukać. Pójście po nich wydawało mi się lepszym pomysłem niż stanie jak idiota pośrodku pomieszczenia.
-Hmm przepraszam mentorko czy reszta klasy udała się do spiżarni ? Może pójdę ich poszukać? - spytałem elfkę.

Cintre - 2009-12-30 22:20:49

Machnęłam ręką na nowego ucznia i powiedziałam:
-A idź, gdzie chcesz. Tylko przynieście mi już tą cholerną czekoladę!
Kazali mi czekać zdecydowanie zbyt długo.
___________

A reszta - wszystko mi jedno, kto odpisze pierwszy. Bylebyście z czekolada przyszli ;)

Shuguar - 2009-12-31 11:06:31

Nie mało czasu zajęło nam znalezienie gdzież ta czekolada może leżeć. Samo szukanie przysporzyło też wielu problemów, choć dojście to tego którą czekoladę lubi nasza mentorka nie było aż tak trudne. Przy czekoladzie leżał kartka z ładnym kaligrafowanym pismem przedstawiającym napis: "Dla Cintre". Miejmy nadzieję że chociaż nam nikt nie zrobił jakiegoś kawału - Pomyślałem ironicznie. Podczas powrotu spotkaliśmy jakiegoś nowego elfa, który najwyraźniej nas szukał, lecz jego kamienna twarz nie zmieniła się nawet na jotę tak jakby chciał ukrywać swe uczucia przed nami. Co jednak najbardziej poruszyło mnie w nowo przybyłym były jego prawie białe włosy krótko przycięte, co było dość dziwne w naszym świecie, ponieważ u elfy obie płcie nosiły długi włosy. Grzeczność wymagała przedstawienia się więc zaczełem za nim mój kolega Maxie zdążył otworzyć usta:
- Witaj nazywam się Shuguar - Powiedziałem dość lakonicznie.

Maxie - 2009-12-31 11:28:26

Wpadłem do klasy zmęczony tym chodzeniem po szkole. Wręczyłem dla Cintre czekoladę. Poszedłem i położyłem się na książkach z zmęczenia.

Finrod - 2009-12-31 12:02:00

-Witaj. Możesz mi mówić Finrod. -rzekłem na powitanie - Widzę, że już znaleźliście tą całą czekoladę... W takim razie wracajmy do naszej nauczycielki.
Jako, że drugi z uczniów wyraźnie mnie zignorował, ja również nie odezwałem się do niego ani słowem. Może się przejął albo coś bo zaraz jak mnie zobaczył popędził do klasy. Również udałem się w tamtą stronę czekając chwilę na Shugara. Mimo groźnego wyglądu nowo poznany elf wydawał mi się dobrą osobą... przynajmniej tak na pierwszy rzut oka. Mimo to podczas drogi do klasy nie próbowałem nawiązać rozmowy. Gdy doszliśmy na miejsce zobaczyłem tamtego drugiego ucznia śpiącego na stercie książek i mentorkę widocznie zachwyconą widokiem przyniesionej czekolady.
Co to nałóg jakiś czy co przemknęło mi przez myśl.

Shuguar - 2009-12-31 16:04:23

Kiedy wszedłem do klasy ujrzałem dość śmieszną scenę, w której brało udział dwóch elfów i elfka. Jeden z nich uwalił się bezceremonialnie na książkach które przed tem przekładaliśmy, elfkę która już rozpakowała czekoladę i ją pochłaniała w wyrafinowany sposób, po każdej z kostek można było dostrzec błogi wyraz jej twarzy. Ostatni elf doprawiał tą i tak już ironiczną scenę to patrząc na elfa leżącego na woluminach to na mentorkę z uniesieniem jedzącą przyniesioną czekoladę. Mam nadzieję że nie będzie tak iż każdy nowy dzień będzie podobny do tego które teraz przeżywam.
   Usiadłem sobie w ławce i zaczełem oglądać tą całą scenę z szelmowskim uśmieszkiem tak jak bym był wielką ropuchą, która dosłownie przed chwilką złapała muchę i była dumna z siebie. Nowy wydawał się porządnym gościem, który będzie postawiał sprawy jasno co mi się zaczynało w nim podobać.
   Szkolenie wydawało by się będzie oparte na fechtunku i nauce o tym fachu, a tu zupełnie co innego. Kto by się spodziewał? Hmm... jednak będzie trudniej niż myślałem, dogodzenie naszej mentorce najprawdopodobniej będzie naszym priorytetem by móc dalej się szkolić.

Maxie - 2010-01-01 00:54:31

Podniosłem tylko leniwie głowę bo usłyszałem jakiś nowy głos. Zobaczyłem nowego ucznia i powiedziałem mu:
-O cześć, jak masz na imię? Nie zauważyłem cię wcześniej. A i ja tylko leżę na tych książkach - i położyłem się dalej odpoczywać. Myśląc: "Przecież one i tak są bezsensowne. Bzdury pisane przez mentorkę."

Cintre - 2010-01-01 13:57:59

Przyszli i na swoje szczęście przynieśli czekoladę. Błoga dawka słodkości była tym, czego potrzebowałam. Szybko zabrałam ją z ręki ucznia i zaczęłam dostarczać organizmowi endorfin. Czekolada...
Wszystko zdawało się rozpływać w tej kakaowej rozkoszy, a hormon szczęścia robił swoje. Jak zwykle. Złoty lek na niemal wszystkie choroby. Trucizna, ironicznie, psująca wszystko od środka. Czekolada.

Czy szukanie czekolady to naprawdę taka męczarnia? Czy to przyprawia o mdłości, powoduje senność i zmęczenie? Miałam ochotę parsknąć głośnym śmiechem i tak też zrobiłam. Nieprzystosowane do wysiłku nieloty... Cudownie. Czemu zawsze trafiają mi się tacy?

Książka, którą miałam pod ręką szybko poszybowała w stronę śpiącego elfa i mocno uderzyła go w głowę. To nie czas na spanie.
Śpioch, Nieuk i Nowy. O tak!
Wyciągnęłam z kieszeni kolejną czekoladę i zabrałam się za jej konsumowanie.
-Nie spać! Zaraz rozpoczynamy trening, więc może byście się chociaż przedstawili? No chyba, że chcecie, żebym imiona nadała wam sama...

Shuguar - 2010-01-01 17:56:33

Wystąpiłem przed resztę kolegów pokłoniłem głowę i powiedziałem:
- Witam. Nazywam się Shuguar przez przyjaciół nazywany Eilar.
   Jej spojrzenie mówiło wszystko miała nas po dziurki w nosie. Wszyscy staliśmy przed nią  jak na skazanie nasze miny wyrażały bezgraniczny upór z jakim będzie się zmagać nasza mentorka. Staliśmy w tych pozach przez jakiś czas mierząc się groźnymi spojrzeniami, w końcu ktoś nie wytrzyma i spuści wzrok. Jej stalowe spojrzenie zimnych oczu świadczyło o tym że już z nie lepszymi miała do czynienia i nauczyła ich tego co miała.
   Jednak wyjdziemy na elfów. Przemknęło mi przez myśl. Coś z nas będzie. Wejrzałem w oczy Cintre z wyzwaniem mówiącym: Ucz nas nie jesteśmy bandą bałwanów. To tylko pozory - Dodałem w duszy.

Finrod - 2010-01-01 19:14:17

Heh chyba konsumowanie tej czekolady rzeczywiście sprawia jej ogromną przyjemność... aż dziwne może to jakiś nałóg
Przerwałem rozmyślania  i spojrzałem na mentorkę. Wygląda na to, że ma nas za idiotów. Po chwili rzekłem :
Mam na imię Finrod, chociaż niektórzy wołają na mnie Felagund. Milczałem przez chwilę po czym dodałem I dołączam się do prośby kolegi. Nawet jeżeli wyglądamy na ciemnych to mogą być to tylko pozory.. Po tych słowach zamilkłem.

Maxie - 2010-01-02 19:22:48

Podniosłem głowę i rzekłem:
-Mentorko, może pani posłuchać moich kolegów. - Znów położyłem głowę i pomyślałem: " Ale twarde te książki czemu ja na nich leże? Dobra tam!".

Cintre - 2010-01-02 20:18:15

Shuguar, Finrod i Śpioch - wpisałam imiona do dziennika i najnormalniej w świecie wyszłam z sali. Miałam nadzieję, że wpadną na to, żeby iść za mną. Na końcu korytarza, który odbijał właśnie rytmicznie moje kroki, znajdowała się ogromna sala treningowa.

Sala była duża, równomiernie oświetlona. Połowa podłogi wyłożona była materacami, wszędzie poustawiane były tarcze strzelnicze i manekiny. Broń leżała poukładana na stojakach. Przy ścianach znajdowało się kilka drabinek.

Położyłam się na środku sali i wpatrywałam się w sufit. Nuciłam głupawą piosenkę i czekałam, aż przyjdą moi zaciemniali-podobno-niepodobni-do-bałwanów uczniowie.

Miałam nadzieję, że domyślą się, że właśnie przechodzimy do właściwej części ich nauki i że powinni się rozgrzać. Rozgrzewka to sprawa indywidualna, a ja nie miałam zamiaru im w niej, bez potrzeby, przeszkadzać.

Shuguar - 2010-01-03 18:18:10

Moje spojrzenie chodziło od mentorki do pióra, którym coś pisała. Po chwili jakby z nie nacka wstała, otworzyła drzwi i po prostu wyszła. Zamurowało mnie, stałem i patrzyłem w drzwi jak ostatni matoł nie wiedząc o co chodzi. Maxie który stał najbliżej zbliżył się do drzwi i powiedział chodźcie Ona chyba chce żebyśmy szli za nią. I tak też zrobiliśmy. Prowadziła nas przez różne korytarze raz w prawo, raz w lewo, przejściem po środku, aż doszliśmy do jakichś drzwi. - Hmm ciekawe co może być za nimi? - Zdążyło przemknąć mi przez myśl gdy Cinter pchnęła drzwi po czym niezwłocznie weszła do środka.
  Pomieszczenie, do którego dotarliśmy było przestronne, dobrze oświetlone. Przyzwyczajenie moich oczu do półmroku panującego na korytarzach trwało chwilkę, po czym mogłem się rozejrzeć i dojrzeć różnego typu bronie postawione na stojakach oraz zbroje. Wszystko było ładne, i wyczyszczone. Na samym środku zaobserwowałem plac treningowy. - A więc jednak zaczynam ten trening - Mruknełem do Maxie.

Finrod - 2010-01-03 20:48:44

Hmm tego chyba powinniśmy iść za nią mruknąłem gdy nasza nauczycielka bezceremonialnie opuściła klasę. Co za osoba przemknęło mi przez myśl, gdy szedłem za Shugarem przez kolejne słabo oświetlone tunele tunele w życiu nie widziałem kogoś takiego Te przemyślenia były oczywiście pod adresem naszej Sensei ... Gdy dotarliśmy na miejsce potwierdziła dodatkowo mój wywód gdyż bez słowa siadła na podłodze komnaty. Swoja drogą było to dość okazałe pomieszczenie. Tym sprzętem można by uzbroić niejeden oddział stwierdziłem oglądając zbroje, miecze, kusze i inne rozmaite narzędzia wojny. Podszedłem bliżej żeby obejrzeć dokładniej jedno z ostrzy. Przesuwając ręką po klindze zerknąłem na naszą nauczycielkę... dalej siedziała na podłodze. Znów chce żebyśmy doszli do czegoś sami... eh walić też sobie posiedzę w końcu t ona jest od tego, żeby nas uczyć .. Machnąłem jeszcze parę razy rękami i nogami, żebym się nie zastał po czym również klapnąłem na posadzce.

Cintre - 2010-01-03 21:20:19

Moi tępi uczniowie okazali się być w dodatku niezorientowanymi w niczym leniami. Żaden z nich nie wpadł na to, że porządna rozgrzewka to podstawa. Przynajmniej dla nich, a ja wcale nie miałam ochoty się ruszać przed czasem. Byłam rozgrzana. Czekolada, endorfiny - te sprawy. I wypiłam ciepłą herbatę przed spotkaniem z tymi nieukami.
Podstawy akrobatyki były dla mnie zupełnym banałem. Ale dla nich nie. Z pewnością nie. Naciągnięte ścięgna na zimno to nie było moje ulubione danie.
-Macie zamiar się tak na mnie gapić czy w końcu zaczniecie się ruszać?! - zapytałam, nie bez cienia złośliwości.
_________________

Maxie, masz nadrobić 2 posty w jednym.

Shuguar - 2010-01-08 07:56:31

Dojście o co jej chodziło zajęło mi nie wiele czasu. Zrozumiałem tą aluzje i bezzwłocznie zaczęłem biegać po sali w kółko. - Ciekawe ile teraz będziemy musieli biegać? - Przemknęło mi przez myśl tak szybko jak by ta myśl wogólę nie powinna się pojawić w mej głowie, uleciała w przestrzeń i została zapomniana jak jesienne liście w zimie.
   Biegając w kółko i się męcząc niemiłosiernie rozpoczęłem oglądanie całej sali wraz z jej wyposażeniem. Broni tu było pod dostatkiem, ćwiczebnych jak i ostrych. Zbroje były prze najróżniejsze od lekkich skórzanych po ciężki zbroje płytowe.

Cintre - 2010-01-08 21:32:10

Rozgrzewali się cholernie długo, a ja nie miałam ochoty czekać w nieskończoność, choć takie niezobowiązujące leżenie, z pewnością, nie było nieprzyjemne. Moje ciało potrzebowało jednak ruchu. Potrzebowało adrenaliny, krążącej w żyłach. Bulgoczącej krwi i pary. Potrzebowało poczuć, że jest cielesne.
Niestety, trening z tymi niedojdami nie miał szans go zadowolić, ale zawsze lepsze coś niż nic.
Wstałam z materaca i z pogardą popatrzyłam na zebranych. Bieganie w kółko nie było najlepszym pomysłem na rozgrzanie wszystkich mięśni, ale to już nie była moja broszka.
-Oczy na mnie! - krzyknęłam, po czym przystąpiłam do demonstrowania im tego, co musieli opanować.
Czegoś, co dla mnie było zupełnym banałem. Podstawą egzystencji.
A to coś nazywało się "wstępem do akrobatyki".
Wykonałam w sekwencji salto w tył i przód oraz przerzut w bok na jednej ręce. Następnie podbiegłam do ściany i wbiegając na nią kawałek, odbiłam się od niej mocno stopami wykonując kolejne salto. Wylądowawszy na ziemi, zgrabnie stanęłam na rękach, po czym przerzuciłam ciało do pozycji mostka, z którego po chwili się podniosłam. Zatrzymałam się i popatrzyłam na nich wyczekująco.
-Miłych ćwiczeń. - Uśmiechnęłam się ironicznie.

Shuguar - 2010-01-09 11:33:28

Mój głupawy uśmiech przygasł po tym czego ona dokonała. Jej słowa odbijały się po mojej głowie. - Miłych ćwiczeń. - I że niby my mamy się tego nauczyć? - kolejna myśl nawiedziła moją i tak już pękającą głowę.
   Moje niezdarne próby zrobienia salta w tył odbiły się na moim zdrowiu w znacznym stopniu. Upadanie non stop na plecy nie było tym co tygryski lubią najbardziej, lecz świat należy do wytrwałych, choć moje plecy nie. Ironiczny uśmiech igrający na twarzy mentorki tylko podsycał całą atmosferę bólu i upokorzenia jakie nam tu dawała. Ciągłe upadanie w moim wykonaniu było coraz lepsze, lub coraz mniej bolesne. Albo może po prostu już miałem tak zbite plecy że nie czułem bólu? Kto to wie teraz najważniejsze było wykonanie chociaż jednego poprawnego salta na nogi bez konieczności opierania się rękoma, lub siadania na tyłku z rozpędu.

Cintre - 2010-01-09 22:58:06

Ćwiczył, a ja czekałam, aż będzie w stanie wykonać całą sekwencję. Na razie nie opanował jeszcze zwykłego salta. Sytuacja była męcząca. Bezruch zdecydowanie mi nie służył, ale czekałam. Mogłam tylko czekać.

Shuguar - 2010-01-11 07:12:30

Moje mizerne próby zrobienia czego kolwiek odbijały się w znacznym stopniu na moim zdrowiu. Wiele czasu upłynęło nim podołałem saltu w tył. Cała sala wokół mnie wyryła się w mej pamięci tak mocno, iż mógłbym chodzić tu w całkowitym mroku a i tak nie trafiłbym na żaden stojak z bronią czy ławkę.
   Bardzo długo się uczyliśmy wszystkich pozycji, które zaprezentowała nam Cintre co wywołało na jej twarzy wyraz bezgranicznego oburzenia, choć ja do końca i tak nie umiałem wstać z mostka, ale dal mnie to i tak był sukces całkowity że wykonywałem resztę pozycji jako tako. A co za tym szło coraz mniej bolało mnie moje ciało, które najwidoczniej i tak miało już dosyć wszystkiego, potrzebowało jedynie snu. Sen to zbawienie.

Yenshü - 2010-01-16 19:23:13

Przyszedłem do sali i podszedłem do Cintre. Szepnąłem jej coś na ucho. Ona nagle wstała i bez słowa wyszła z klasy.
Witajcie. Jestem Yenshü. Będę waszym mentorem. Cintre dostała ważna misję i nie może teraz tracić na was czasu. Macie mi zaraz zademonstrować wszystko czego się nauczyliście. Szybko! -Krzyknąłem na nich i czekałem na pokaz.

Shuguar - 2010-01-17 09:03:54

Moje niezdarne próby pokazania czegoż to ja się nauczyłem wypadły bardzo średnio żeby nie powiedzieć fartem. Miejmy nadzieję iż ten mentor będzie troszkę inny w stosunku do nas niż Cintre, która najwyraźniej miała nas "bardo gdzieś". Jego wygląd świadczył, iż jest wielkim wojownikiem. Tatuaże znajdujące się na jego ciele były wszędzie.
   Pokaz niby się udał choć zostawiał wiele do życzenia. - Ciekawe czy jest równie wymagający co Cintre? - Przemknęło mi przez myśl.

Yenshü - 2010-01-17 11:40:09

Dobra jakoś to będzie.-Powiedziałem podnosząc dziennik Cintre.
*No ładnie, z trzech uczniów został jej tylko jeden. Hehehe. Pamiętam jak to było ze mną...*-pomyślałem.
Zwiesz się Shuguar racja?-Nie czekając na odpowiedź i wpisałem pierwszą ocenę.
Akrobatyka-Dobry
Dobra teraz czas na walkę wręcz -Wskazałem mu manekina. Pokaż co potrafisz, ale na rozgrzewkę masz zrobić 100 pompek na pięściach.

Shuguar - 2010-01-17 14:34:58

Mój wyraz twarzy świadczył o moim nie dowierzaniu - Że ile? I na czym?! -nic w tej chwili nie mogło zakłócić tej postawy zrezygnowania.
   Moje pompki z początku były dość ładne, lecz z czasem czyli gdzieś tak w połowie zaczęły się kłopoty. Wykonałem zaledwie 70 a już ręce miałem jak z waty i zastanawiałem się powoli czy przypadkiem się za raz nie położę. Dotrwanie do końca było prawdziwą męczarnią dla i tak już poobijanego ciała, które miało najwyraźniej dosyć mnie i tych ćwiczeń. A tu szykuje się jeszcze manekin, patrzący na mnie namalowanymi oczami z politowaniem. Sam wyraz twarzy Yenshü również nie dodawał otuchy, choć był cieplejszy od Cintre, która z bliżej nie znanych mi powodów gdzieś poszła.
   Manekin był maszyną do tortur, każde uderzenie odbijało się głuchym łoskotem w mojej głowie, pot spływający po moim czole przeszkadzał mi niemiłosiernie. Sam manekin ledwo się odchylał po każdym moim uderzeniu, jakby robiąc wszystko na przekór. Moją głową zawładnęła tylko jedna myśl: Jeszcze trochę...

Yenshü - 2010-01-17 14:47:05

Dobra widzę, że ten manekin jest dla Ciebie za słaby. Teraz będziesz trenował na tym. - pokazałem mu drewniany pal.
Masz wykonać 100 uleżeń każda ręką oraz około 150 kopnięć. Potem użyj lodu który leży w wiadrze zaraz obok półki z bronią. W końcu nie chcemy abyś potem nie mógł złapać miecza.

Shuguar - 2010-01-18 07:34:50

Oni chcą mnie wykończyć to na pewno. Uderzenia w ten pal dłonią były kakofonią bólu wykrzykiwaną w mym umyśle, każde uderzenie było słabsze od poprzedniego więc przy końcowych uderzeniach wyglądało to raczej jak dotykanie pala, z nogami było troszkę lepiej, choć na pewno nie tak dobrze jak by się mogło spodziewać. Sarkazm Yenshü tylko pogarszał sprawę, stwierdzenie że manekin jest dla mnie za słaby nie było udanym rozwiązaniem dla mnie ponieważ on był chociaż miękki a pal pozostawiał wiele do życzenia.
   Po wykonaniu wszystkich ćwiczeń stwierdziłem że już nie odczuwam bólu, ja po prostu nic nie czuję. Jednak lód który przyłożyłem sobie do rąk i później nóg bardzo szybko sprowadził mnie na ziemię i uświadomił że jednak jeszcze coś czuję.

Yenshü - 2010-01-18 15:44:00

Dobrze. Widzę, że powoli przyzwyczajasz się do bólu. Poczekaj chwilę. -powiedziałem i wstałem zdejmując okrywający mnie płaszcz. Podszedłem do worka treningowego i chwyciłem go.
Teraz masz kopnąć a potem uderzyć po 10 razy z całej siły. Muszę ocenić czy coś tam umiesz czy mamy zacząc ze zdwojoną liczbą pompek.

Shuguar - 2010-01-20 07:33:15

Moje uderzenia były zaskakująco słabe, tak jak bym jedynie dotykał całości a nie uderzał. Zaczęłem się starać ze zdwojoną siłą by ciosy były mocniejsze, wykorzystywałem całą swoją moc jaka jeszcze we mnie została.
   Uderzenie za uderzeniem, grymas bólu malujący się na mojej twarzy świadczył o tym jak bardzo bolą mnie mięśnie, lecz dalej uderzałem aż doszedłem do 10.

Yenshü - 2010-01-21 14:44:39

Dobrze, nie jest źle ale musisz się przyzwyczaić do bólu. Na misjach będzie niekiedy twoim jedynym partnerem. Dostajesz ode mnie 4+. Teraz odpocznij chwile i trzymaj sztylety. Najpierw postaraj się nauczyć jak nimi rzucać.-Podszedłem do stojaka z bronią i podniosłem z niego sztylet. Po chwili rzuciłem go w tarcze.
Mam nadzieję, że się przypatrzyłeś jak rzucać. Teraz postaraj się wykonać kilka celnych rzutów. To ty masz być pewny, że na polu walki, gdy będziesz zmęczony i pod presją twój sztylet będzie rzucony celnie a nie spadnie gdzieś nie wiadomo gdzie.

Shuguar - 2010-01-21 18:49:01

Rzucanie nie jest złe, choć wycieńczony z drżeniem rąk raczej nie trafię w środek lub wogólę nie trafię. Rzuty okazały się dość dobre, choć widziałem skrzywienia twarzy mentora, zapewne chodziło mu o trzymanie noża przed rzutem. Ze wszelkich sił starałem się rzucać jak najlepiej w sam środek by choć tym zaimponować Yenshü.

Yenshü - 2010-01-21 22:15:08

Uchwyt musisz mieć odrobinę pewniejszy. Chociaż nie trzymaj sztywno.-Powiedziałem do ucznia. Było widac, że się stara. Jeszcze raz zaprezentowałem mu jak się rzuca i powiedziałem:
Pamiętaj nic na siłę. Możesz odrobinę odpocząć i potem kontynuować.

Shuguar - 2010-01-22 07:10:39

Stałem moment całkowicie rozluźniony i patrzyłem się na nóż. - Muszę pokazać, że chociaż w rzucaniu nie jestem najgorszy - Przemknęło mi przez myśl. Moje spojrzenie zawisło na tarczy z pełną koncentracją na twarzy po kolei przypominałem sobie każdy ruch mentora jak w zwolnionym tempie.
Dam radę!
    I zacząłem rzucać nóż za nożem próbując by ten lądował jak najbliżej środka tarczy. Z początku nie wychodziło mi to, lecz już po 10 rzucie wychodziło mi coraz lepiej.

Yenshü - 2010-01-23 21:18:14

Sorki że tak długo ale mam zapierdol straszny... Teraz pozbyłem się 1 problemu, a raczej on mnie więc będę miał trochę więcej czasu :)
----------------------------
-Idzie Ci całkiem dobrze.-powiedziałem do ucznia patrząc ciągle na jego postępy.
-Jeżeli chcesz to poćwicz jeszcze troszkę i możemy przejść już do walki sztyletem.-powiedziałem bawiąc się jednym z nich.

Shuguar - 2010-01-28 07:11:40

No to masz szczęście ja nie mogę się pozbyć żadnej rzeczy :/
-------------------------

- Jeszcze porzucam - Powiedziałem do mentora po czym zebrałem ponownie noże z tarczy, przeszedłem na wyznaczone miejsce z kąd rzucałem noże i rozpoczęłem ponownie swoją batalię w jak najlepszy rzut. A że coraz lepiej ta dyscyplina mi wychodziła zaczęło mnie to bawić.

Yenshü - 2010-01-28 21:58:01

Widząc pozytywne nastawienie ucznia byłem zadowolony z siebie i z jego postępów. Po jakimś czasie jego żuty były już na wysokim poziomie więc z zadowoleniem wpisałem 6 w dzienniku. Poczekałem jeszcze parę minut i powiedziałem:
Dobra starczy. Czas zabrać się za walkę sztyletami. Masz tam manekina. Poćwicz na nim ciosy i daj znac jak będziesz sądził, że jesteś gotów na test. Walkę ce mną.
-----------
Nie musi byc to odrazu w tym poście chyba, że chcesz.

Shuguar - 2010-02-01 07:14:35

Walka na sztylety z manekinem to nie to co walka z żywym elfem i to na dodatek mentorem, który najprawdopodobniej rozgromi mnie przy pierwszej nadarzającej się okazji a znając życie będzie ich mnóstwo, choć manekin przynajmniej nie oddaje. Chwila wytchnienia, którą otrzymałem troszkę postawiła mnie na nogi. Moja zawziętość wzięła górę nad zmęczeniem. - Byle do przodu – Ta myśl zaczęła nawiedzać moją głowę.

Yenshü - 2010-02-01 19:34:27

Siedziałem w spokoju i obserwowałem postępy ucznia. Byłem z niego zadowolony. Widać, że nie przyszedł tu odwalić wszystkiego bez sensu tylko czegoś się nauczyć. *Będą z niego kiedyś porządne elfy*-pomyślałem. Po chwili wstałem i zacząłem się rozgrzewać. W końcu potem mam z nim walczyć.

Shuguar - 2010-02-02 07:00:52

Ćwiczenia z manekinem przeciągały się niemiłosiernie, lecz kiedy spostrzegłem uśmiech na twarzy mentora od razu stwierdziłem "manekin twój najlepszy przyjaciel". Co bardziej jeszcze podniosło mi poziom adrenaliny we krwi to to, że on wstał i najwyraźniej zaczął się rozgrzewać i to w taki sposób, iż wiedziałem że będę bardzo, ale to bardzo obolały.

Yenshü - 2010-02-02 15:52:10

Zacząłem robić przeróżne skłony i podskoki. Potem parę minut biegu w miejscu i jakieś rozciąganie. Potem wykonałem też kilka salt aby rozruszać wszelkie stawy. Spojrzałem na ucznia i powiedziałem:
To jak. Jesteś już gotowy do testu ?

Yenshü - 2010-02-06 17:26:44

Post niefabularny. Masz 24h od tej pory na odpisanie. Jeżeli tego nie uczynisz klasa zostanie niestety zamknięta.

Yenshü - 2010-02-08 19:12:16

Klasa zamknięta

GotLink.pl