- Forestwars http://www.forestwars.pun.pl/index.php - Służba społeczności http://www.forestwars.pun.pl/viewforum.php?id=23 - Misje dla Keiry http://www.forestwars.pun.pl/viewtopic.php?id=300 |
Ranhar - 2009-12-28 21:50:43 |
Pewnej nocy miałaś sen. Budzisz się cała spocona... Cały czas widzisz ten sen przed oczyma. |
Keira - 2009-12-28 22:11:08 |
Śniło mi się, że byłam w środku jednego z lasów. Jego drzewa były stare i wysokie, od północnej strony porastał je mech o różnym zabarwieniu. Nagle czułam, że muszę iść przed siebie. Szłam parę minut gdy nagle dotarłam do polanki, okolonej gęsto drzewami i krzakami średniego wzrostu. Zaczaiłam się za nimi i obserwowałam. Na środku stał wbity pal do którego był przywiązany elf. Nie dało się powiedzieć jakiej był rasy, w każdym razie był nieprzytomny i cały w krwawych pręgach. Nagle nie wiadomo skąd na polanie pojawiła się zgraja typów ubranych w skóry, na głowach mieli pozakładane niedźwiedzie łby, a do palców przyczepiony szpony. ... Wtedy się obudziła. |
Ranhar - 2009-12-28 22:15:38 |
Wstajesz z łóżka... Idziesz jeść śniadanie, umyć się itp. Nagle do drzwi ktoś puka... Otwierasz, a przed tobą ukazuje się elf.-Witam. Przychodzę do ciebie, ponieważ zlecono ci dostarczyć przesyłkę do jednego z mieszkańców. Przyjmujesz zlecenie?? |
Keira - 2009-12-28 22:30:01 |
Wykonałam wszystkie poranne czynności, właśnie zbierałam się do pozmywania, gdy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam i do środka wszedł elf. Wysłuchałam jego propozycji i odpowiadam: |
Ranhar - 2009-12-29 13:31:53 |
-Świetnie.Masz się udać pod ten adres.-elf daje ci karteczkę z adresem)-Masz na to 2h. Niestety nic ci więcej nie powiem, bo sam nie wiem o co chodzi. W paczce znajduję się coś ważnego ponoć, więc proszę obchodź się z tym ostrożnie... Miłej podróży.-po tych słowach elf wychodzi zamykając drzwi... |
Keira - 2009-12-29 13:49:34 |
Słucha go z uwagą i odbiera karteczkę. Gdy przybysz żegna się z nią i wychodzi, ona natychmiast bierze swoją broń i rusza pod wskazany adres. Żeby mieć w razie czego nadmiar czasu, biegnie tak szybko, na ile pozwala jej obciążenie. |
Ranhar - 2009-12-29 20:49:56 |
Niestety ruch który jest obecnie na ulicach nie umożliwia ci bieg... Próbujesz przeciskać ci się przez tłumy... Przepychają ciebie i co kilka minut padasz na ziemię... Żadne słowa "Przepraszam" nie dawają żadnego skutku... |
Keira - 2009-12-29 21:07:49 |
Próbuje więc inaczej. Przepycha się w okolicę domów i biegnie koło nich jeżeli jest taka możliwość. Trochę się zdenerwowała, nie lubiła kiedy coś jej przeszkadzało. Jeśli i tam jest wielki tłok idzie poza obręb domów, dopiero tam biegnie we właściwą stronę. |
Ranhar - 2009-12-29 21:18:37 |
Zmierzasz w kierunku mieszkania... W pewnym momencie napotykasz kobietę, która leży na ziemi i jest nie przytomna... Co wybierasz?? Pomoc kobiecie czy dalsze zmierzanie ku swojemu celu podróży?? Możesz tylko raz wybrać... Potem nie masz odwrotu od decyzji... |
Keira - 2009-12-29 21:36:07 |
Zatrzymała się natychmiast. Na pierwszym miejscu zawsze będzie żywa istota. Podbiega do niej, kuca przy niej unosząc jej lekko głowę i próbując ją ocucić. Gdy to nie pomaga, wyjmuje trochę wody i polewa jej twarz licząć, że się przebudzi. |
Ranhar - 2009-12-30 10:09:41 |
Kobieta się przebudza... Mówi, że została pobita przez pobliskich bandziorów... Prosi ciebie abyś odprowadziła do domu, aby odpocząć i wrócić do pełni sił... Co robisz?? |
Keira - 2009-12-30 10:36:18 |
Ustala plan działania. Najpierw ją odprowadzi, żeby w razie czego nic się jej nie stało. Bierze ją na ręce i kierowana przez kobietę stara się trafić do jej domu. W tym czasie zaczyna rosnąć w niej gniew na bandziorów. Miała nadzieję, że uda jej się doprowadzić do domu kobietę. |
Ranhar - 2009-12-30 11:57:11 |
Doprowadzasz ją do domu... Wchodzicie, kładziesz ją na łóżko... -Dziękuje ci. Proszę. Uważaj na nich... Są niebezpieczni, a sama sobie nie dasz rady... Widzę, że gniew w tobie rośnie, ale powstrzymaj go...-po tych słowach kontynuuje- Możesz coś dla mnie zrobić?? Jest to pilna sprawa... |
Keira - 2009-12-30 12:16:06 |
Słuchała jej uważnie, nie znała ich i miała rację. Gniew nie jest dobrym pomocnikiem. |
Ranhar - 2009-12-30 12:18:25 |
Proszę. Zanieś to do domu naprzeciwko... Miałam to zanieść, ale te bandziory mnie pobiły i nie mam jak dostarczyć tej przesyłki... Będę ci bardzo wdzięczna... mówi dając ci jakiś list... |
Keira - 2009-12-30 12:22:16 |
-Dobrze. |
Ranhar - 2009-12-30 12:24:38 |
Przechodzisz przez ulicę.... Na samej ulicy była cisza... nikogo nie było w pobliżu... Podchodzisz do domu i pukasz do drzwi... Drzwi się otwierają, a przed twoimi oczyma ukazuję się młody elf... -Witam. W czym mogę pomóc??-mówi uśmiechając się do ciebie... |
Keira - 2009-12-30 12:34:32 |
-Mam przesyłkę. |
Ranhar - 2009-12-30 12:36:10 |
-Aha. Zapomniałem o przesyłce... Miał być to list od mojej dalekiej rodziny... Ale kto inny miał dostarczyć mi ten list... Co się stało z tamtą kobietą??-pyta się zamartwiony... |
Keira - 2009-12-30 12:40:30 |
Jednak chyba może mu zaufać. Podaje mu list. |
Ranhar - 2009-12-30 12:42:04 |
-Aha. Dobrze dziękuję.-wchodzi na chwilę do wnętrza domu i wraca-Proszę oto zapłata.- Wręcza ci 200 leśnych ogników. |
Aerandir - 2010-01-01 14:35:57 |
Nowa misja.
|
Keira - 2010-01-01 14:46:07 |
Przez moment przestraszyła się i stanęła przyczajając się. Gdy ,,efekty" się skończyły, postanowiła zobaczyć co się stało. Ruszyła biegiem w stronę z których dobiegły odgłosy, przedzierając się przez zarośla. Gdy dotarła do miejsca, schowała się za krzakami i obserwowała nieruchomo. |
Aerandir - 2010-01-01 14:53:31 |
Keira ujrzała niewielką drewnianą chatkę i przylegającą do niej porośniętą zielskiem małą stodołę. Widać mieszkał tam jakiś dziwak, skoro zakłada swoją siedzibę z dala od miast czy wiosek. A może lubi prywatność? |
Keira - 2010-01-01 14:57:43 |
Postanowiła podejść do niego, ale aby go nie przestraszyć postanowiła udać, że dopiero teraz dobiegła. Cofnęła się kawałek i zaczęła biec w stronę staruszka, starając się hałasować. Dopiero przed nim się zatrzymała. |
Aerandir - 2010-01-01 15:05:19 |
Staruszek zerknął na biegnącą do niego elfkę i przetarł ponownie twarz, aby zabrać z niej sadzę. Niebieską sadzę. |
Keira - 2010-01-01 15:11:57 |
-Mogę Ci pomóc. |
Aerandir - 2010-01-01 15:19:01 |
Starzec machnął ręką zdegustowany. |
Keira - 2010-01-01 15:22:21 |
Plecak nawet trochę ważył, poćwiczy sobie trochę. Zarzuciła plecak na plecy i ruszyła za nim. Ona z chęcią chciałaby taką trawę. Może potem go o nią poprosi. Na razie zajęła się, obserwowaniem terenu i staruszka. |
Aerandir - 2010-01-01 15:30:20 |
Początkowo nie było trudno. Staruszek co chwilę przystawał, wyrywał jakąś roślinkę z korzeniami. i wrzucał do osobnych buteleczek, które chował w plecaku. Dwukrotnie posłużył się łopatką oraz sierpem, które również znajdowały się w plecaku. |
Keira - 2010-01-01 15:41:01 |
-A nie moglibyśmy poszukać innego ptaka? |
Aerandir - 2010-01-01 15:46:22 |
Staruszek zerknął na elfkę jak na wariata. |
Keira - 2010-01-01 16:05:03 |
-Ale to jest ,,matka". Jeżeli to by była samica dzika z młodymi, też bym nie zabiła jej. ... Wiesz, że jeżeli ją zabijemy to populacja się zmniejszy? Po drodze zresztą możemy znaleźć jakiegoś martwego ptaka czy coś. |
Aerandir - 2010-01-01 16:12:26 |
- Taaaa, jasne. Nawet jeżeli takiego znajdę, to będzie miał wyżarte serce, połamane kości i zniszczone pióra! - staruszek ledwo panował nad swoimi emocjami. Wkrótce zaczął kasłać, widać za bardzo się zmęczył. |
Keira - 2010-01-01 16:19:05 |
-To może umówmy się tak. Jeżeli już nic więcej nie potrzebujesz, odprowadzę Cię do domu, a potem przyniosę Ci jakiegoś ptaka. Zgoda? |
Aerandir - 2010-01-01 16:23:33 |
Staruszek pokręcił głową. |
Keira - 2010-01-01 16:27:28 |
-Obiecuję, że Ci jakiegoś przyniosę, gdy skończymy. |
Aerandir - 2010-01-01 16:33:24 |
Po kolejnej żmudnej godzinie robota była skończona. Keira odniosła wrażenie, że staruszek specjalnie daje jej ciężkie przedmioty do plecaka z zemsty. |
Keira - 2010-01-01 16:57:28 |
Postawiła plecak i zaczęła w nim szukać żółtego kwiatu. Starała się go znaleźć jak najszybciej, ale tyle rzeczy tam było, że był problem. Gdy w końcu udało jej się go znaleźć, podała mu go i czekała co dalej. |
Aerandir - 2010-01-01 17:04:44 |
Staruszek wziął roślinę i oberwał jej kwiatki. Łodygę wyrzucił, a korzeń i płatki wrzucił do moździerza. |
Keira - 2010-01-01 17:26:23 |
Wykonała jak najszybciej polecenia ,,dziadka", starając się nie pociąć sobie palców czy ręki. Była skupiona maksymalnie tak, że nic nie słyszała ani nie widziała. Gdy skończyła swoje zadanie, podała mu pokrojone ,,drewno" i czekała, czy jeszcze będzie musiała coś zrobić. |
Aerandir - 2010-01-01 21:03:19 |
Zanim jednak Keira zdołała pociąć składniki sporo się natrudziła. Tasak był niebywale ciężki, nieco zardzewiały i równie ostry co gałąź, którą musiała poszatkować. Po żmudnych i mocnych ciosach w końcu się udało, ale elfka nie ucieknie od odcisków. |
Keira - 2010-01-02 12:48:48 |
Nie przejmowała się odciskami, ani siłą jaką włożyła w pracę. Gdy skończyła oglądała jego ,,działania", a potem mieszała zgodnie z jego poleceniami. Gdy pierwsza z łyżek, zrobiła "kaplicę" zaczęła się zastanawiać, dlaczego ma używać drewnianych łyżek. Jednak wolała się o to nie pytać, żeby go ponownie nie rozzłościć. Zmieniła łyżkę , dalej mieszając ,,wywar". Jeszcze parę razy musiała zmieniać łyżkę na nową. |
Aerandir - 2010-01-02 13:51:20 |
Wywar już niemal całkiem stężał. W końcu, ku Twojej uldze staruszek powiedział: |
Keira - 2010-01-03 10:38:55 |
Pomogła mu przewieźć kociołek. Gdy usłyszała kolejne instrukcje wykonała je. Najpierw ruszyła po wiadro, a potem z wiadrem poszła do studni. ... Potem z wiadrem ruszyła w stronę staruszka,i od kotła ruszyła w stronę lasu 80 kroków. Przed sobą postawiła wiadro, a łuk trzymała w gotowości. |
Aerandir - 2010-01-03 13:33:34 |
Staruszek wziął głęboki wdech i wyciągnął ręce przed siebie. Z jego palców wystrzeliła wibrująca mgiełka, która poszybowała w stronę kociołka. Mgiełka zanurzyła się w cieczy. Staruszek oddalił ręce od siebie. Jedną z nich uniósł do góry, co sprawiło, że ciecz zaczęła się unosić w powietrzu. Drugą ręką elf magicznie przesunął kociołek i skierował go w stronę domku. Naczynie grzecznie sunęło na krzywych kółeczkach i wkrótce uderzyło lekko o ścianę stodoły. |
Keira - 2010-01-03 17:07:51 |
Pomyślała, że prawdopodobnie ,,nie ma wszystkich w domu". To pewnie dlatego mieszkał sam. Gdy zaczął się ,,bawić" magią, pokręciła oczami. Normalnie wariat, komu ona pomaga?! Gdy tylko sprawy, wymknęły mu się spod kontroli, ruszyła do gaszenia pożaru. "Trzeba było zabrać więcej wiader z wodą" pomyślała. Natychmiast wylała wiadro wody na palącą się trawę bliżej lasu. Następnie pobiegła do studni i wyciągała wiadra z wodą, którą potem podawała staruszkowi. |
Aerandir - 2010-01-03 17:32:44 |
Staruszek niósł swoje wiadro jak kaleka. Dobiegał do ognia z połową zawartości naczynia. Rozlewał ze strachu, albo ze starości. Chyba jedno i drugie. Jakoś wylewał tę wodę na ogień, ale niewiele się na to zdało. Płomień pożerał napotkane rośliny rozrastając się. To był naprawdę nienormalny ogień. Tak spalać świeżą trawę? |
Keira - 2010-01-03 17:38:32 |
Miała do dyspozycji tylko dwa wiadra. "Lepsze to niż nic" pomyślała. Napełniała oba wiadra, a potem gasiła pożar. Potem wracał biegiem z powrotem do studni, znowu brała wodę w wiadra i wracała z powrotem ratować trawę. Biegała tak parę razy, starała się jak najszybciej ugasić pożar. |
Aerandir - 2010-01-03 17:50:04 |
Za siódmą rundką miałaś wrażenie, że niewiele się polepszyło. Najgroźniejsza była kupka zapalonej brei, do której nie sposób było się zbliżyć. Żar sprawiał, że podejść do tego było niemożliwe bez śmierci w upiornej temperaturze. |
Keira - 2010-01-03 17:56:32 |
Była zmęczona, ale gdy zobaczyła go takiego wycieńczonego, poczuła jakby wstąpiły w nią nowe siły. Podeszła do niego, urwała kawałek materiału zmoczyła w wodzie i obmyła mu twarz. Nie wiedziała, co jeszcze może zrobić. Na razie, na pewno powinien jeszcze choć chwilę poleżeć. |
Aerandir - 2010-01-03 17:59:22 |
- Cholibka, zanieś mnie do domu, do diabła! Ja się tu zaziębię! - wycharczał. |
Keira - 2010-01-03 18:04:44 |
Nie wiedziała nawet kiedy zrobiło się tak późno. Westchnęła cicho po czym wzięła się do przenoszenia go. Wzięła go z wielkim trudem na ręce i zaniosła do jego domu. Odnalazła wzrokiem łóżko i położyła go tam. Potem usiadła na najbliższym krześle. Ile jeszcze wrażeń ją dzisiaj czeka? |
Aerandir - 2010-01-03 18:11:31 |
Doprowadzenie go do stanu używalności trochę potrwało. Prosił Cię o lekii różnego rodzaju, które sam sobie je aplikował. Mówił gdzie są - wystarczyło przynosić. |
Keira - 2010-01-03 18:19:45 |
Fakt dużo miał tego wszystkiego, ale ... zrobiło jej się go żal. Był sam, nie miał wiele. Zresztą ona była uczciwa. Podeszła do niego i czekała co on jej da. |
Aerandir - 2010-01-03 18:23:57 |
W zamian za pomoc otrzymałaś od niego niewielką zapłatę. Ze spokojnym sumieniem wyszłaś z jego domostwa. Księżyc już błyszczał na niebie oświetlając biedne domostwo staruszka. Czerwona trawa śpiewała kołysankę wszystkim stworzeniom dookoła. M I S S I O N C O M P L E T E D !
|