Raziel - 2010-01-02 21:06:18

Sala dosyć mała, za to dobrze wyposażona. Duże lampy umieszczone na ścianach, dają światło, więc wszystko jest widoczne. Na lewo znajdują się manekiny, a na prawo tarcze strzeleckie. Na wprost drzwi jest klatka i ścianka do ćwiczeń akrobatycznych.


Ciemny korytarz... cisza... słychać tylko dźwięk kroków. To jedyne, co pozwalało uchronić się od obłędu. Tak... obłęd. To uczucie mogło ogarnąć każdego, kto tylko wkroczył w mroczne korytarze tej jaskini. Na ścianach znajdowały się pochodnie, jednak były one zgaszone. Tylko jedna z nich była zaświecona. Znajdowała się na końcu krętego korytarza, naprzeciw wielkich drzwi. Te drzwi kryły za sobą salę, w której będziecie trenować. Gdy mechanizm został uruchomiony, a wrota otworzyły się, ujrzeliście wnętrze komnaty.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Teraz musicie opisać swoje przeżycia związane z pierwszym dniem nauki. Jakie wrażenie wywarł na was nauczyciel i co sądzicie o tej całej sprawie. Opisujecie to w drodze z sal, gdzie dokonywaliście zapisu do koszar.

Lixi - 2010-01-02 21:27:32

Kiedy zobaczył pozostałych dwóch uczniów, przestraszył się, zastanawiał się czy będzie dość silny aby wygrać tą rywalizacje, rywalizacje, która w przyszłości na pewno zaowocuje czyjąś śmiercią.
Pogrążonego w myślach Lixiego rozbudził dźwięk otwieranych drzwi, stanęła wysoka barczysta postać, wyglądała jak chodzący umarlak. Kiedy podeszła bliżej, tak że jasne światło z lampy wiszącej pod sufitem objęło jego twarz, Lixi mimowolnie cofnął się o krok, były to oczy straszę, patrzące z powagą, stare, zmęczone i nieznoszące sprzeciwu.
Zrozumiał z kim spędzi najbliższe tygodnie, postać gestem ręki wskazała na drzwi za sobą.
Uczniowie gęsiego poszli za swoim nowym mentorem.
Idąc ciemność obmywała im oblicza, Lixi próbował przejrzeć przez te niezmierzone ciemności lecz udało mu się to dopiero gdy zobaczył pochodnie wiszącą koło wielkich żelaznych drzwi.
Mentor zbliżył się do drzwi i nacisnął na jakiś wystający element, do którego światło z pochodni nie sięgało.
...zgrzyt...
Strasznie zgrzytając drzwi uniosły się.
Ukazały sale ćwiczeń, ostatnie co zapamiętał z tego dnia to zakrzepła krew spływająca strużką w jednym z rogów.

William - 2010-01-02 22:40:44

Gdy tylko w sali pojawił się blady osobnik, mówiący "Idziemy" William zaczął mu się przyglądać. Wyglądał na silnego elfa, lecz czy to przestraszyło Willa? Raczej nie, on po prostu był zbyt dumny, by okazywać strach, czy też inne takowe emocje. Miejsce te młody elf określał jako norę. Po chwili zmagania się ze swoimi myślami podszedł bliżej mentora, by potem podążać za nim i tym drugim uczniem. Domyślał się, iż nauczy się tu paru rzeczy, które mu się przydadzą. Ciemne korytarze, okryły cieniem twarz młodzieńca. William zastanawiał się czemu panuje tu taki mrok. Ogółem spodziewał się, że mniej, więcej tak będzie wyglądało miejsce, w którym będzie się uczył. Nie odezwał się słowem do mentora, ponieważ nim tu przybył nauczył się kilku rzeczy o manierach. Wolał milczeć, niż unosić się niepotrzebnie. Na razie postanowił trzymać na wodzy swój ognisty temperament. Myślał o tym kim jest ten drugi uczeń, jednakże ta myśl znikła, tak szybko jak pojawiła się w jego głowie. Miejsce poprzedniej myśli zajęła zupełnie inna, ale nagle William zorientował się, że jest w jakiejś Sali. Nareszcie jego lico oświetliło światło. Elf obiegł wzrokiem całą salę, cóż wyglądała nieźle. Will złożył za sobą dłonie, czekając na dalsze wskazówki. W między czasie zaczął zerkać kątem oka na tego, który poprzednio wystraszył się Raziela.

Raziel - 2010-01-03 13:39:24

Drzwi zamknęły się z hukiem, który był równie donośny i przeraźliwy, co poprzedni. Nauczyciel uniósł lekko rękę do góry, co zaowocowało lekkim przygaśnięciem świateł. Jedynym widocznym elementem, był teraz stary fotel, na którym usiadł mentor. Złożył ręce i położył je na kolanach, pochylając się przy tym lekko do przodu.
- Cóż... Nazywam się Raziel i będę się nad wami znęcał przez najbliższy czas. Mam nadzieję, że nie jesteście mazgajami, którzy uciekną gdy przestanie być zabawnie, lub rozpłaczą się ilekroć zedrą sobie skórę z ręki. Jeżeli jesteście takimi osobami, to wiecie gdzie są drzwi. Jeżeli jednak sądzicie, iż podołacie treningowi, to możecie zostać. Jestem wymagający i przekonacie się o tym. Wymagam od was tylko trzech rzeczy. Pracy, pracy... i pracy. Po pierwsze, będziecie pracować nad własnym charakterem. Po drugie, będziecie doskonalić swoje umiejętności, po trzecie, nauczycie się, że tylko ciężka praca przyniesie wam korzyści. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że drzwi, które łatwo się otwierają, prowadzą do zguby. Teraz chciałbym usłyszeć kilka słów o was. - Nauczyciel spojrzał na uczniów wzrokiem, przyprawiającym o dreszcze.

William - 2010-01-04 18:35:36

William uśmiechnął się i pokręcił głową, sam nadal nie wierzył, jakim cudem się na takie coś porwał. Zerknął na drugiego ucznia, cóż możliwe, że był godzien uwagi. William przestał głupio się uśmiechać, o mało nie zapomniał, że musi zachowywać pozory.
- Więc ja zacznę, na imię mam William. Przybyłem tu by czegoś się nauczyć, sam nie wiem konkretnie czego.
Odgarnął dłonią włosy z twarzy
- Jeżeli byłbym mazgajem nie przyszedłbym tu.
Zmarszczył lekko brwi, cóż ukłonił się z gracją oraz z fałszywym poszanowaniem dodał na końcu swej wypowiedzi
- Mam nadzieję, iż dobrze trafiłem, chcę uczyć się od najlepszych.
Pycha i zarozumiałość rozpierały młodego elfa, lecz zapewne oprócz sztuki walki i magii pokory wraz z szacunkiem do starszych. Po chwili bez wahania zmierzył wzrokiem Lixiego, dał mu do zrozumienia, aby ten wykrztusił coś z siebie.
- Ciesz się kolego choćby świat i życie były jak najgorsze, jedno w nich zostanie wiecznie dobre - młodość.
W końcu zaczęły wychodzić na jaw filozoficzne powiedzenia Willa. Chciał ponadto zapoznać się z elfem, lecz na to przyjdzie jeszcze czas. W między czasie usunął się bardziej  w cień, on już powiedział wiele, zbyt wiele, tak było przynajmniej w jego mniemaniu.

Lixi - 2010-01-05 18:30:27

Ciągle karcąc się w duchu za brak opanowania Lixi rzekł Ja zaś nazywam się Lixi i przyszedłem tu by nauczyć się zabijać oraz szlifować moją formę fizyczną.
Stał sztywno z dumnie uniesioną głową i przemawiał dumnie, wręcz impertynencko.
Po chwili dodał jeszcze Przybyłem tu tylko z tego powodu dlatego nie powinniśmy dłużej zwlekać, czas to pieniądz, pieniądz równa się władzy a władza podlega tylko śmierci.
Gdy skończył ostentacyjnie wystąpił z szeregu.

Raziel - 2010-01-06 20:24:47

Raziel zaczął w duchu zastanawiać się, dlaczego to zawsze jemu przypada w udziale nauczanie najgorszego elementu w całej frakcji. Nie dał tego w prawdzie po sobie poznać, ale patrząc na uczniów czuł coś pomiędzy rozczarowaniem, a znudzeniem.
* Czy nigdy nie może trafić mi się ktoś oryginalny ? - Pytał w duchu sam siebie.
- Ehh... no dobra, zacznijmy zabawę. Na początek zaplanowałem wam walkę mieczami, jednak zanim zostaną one przyniesione, będziecie mieli czas, żeby się rozgrzać. Myślę że trzydzieści... no dobrze, czterdzieści okrążeń dookoła sali będzie w sam raz. - Na twarzy nauczyciela pojawił się złowieszczy uśmiech. Gdy biegaliście, do sali wszedł elf niosący cztery miecze. Dwa z nich były jednoręczne, a dwa dwuręczne. Nie otrzymaliście jednak pozwolenia, na przerwanie wykonywanej czynności.
- Gdy już skończycie, możecie zabrać się za okładanie manekinów mieczami. - Po tych słowach nauczyciel ułożył się wygodnie w fotelu i obserwował swoich młodych podopiecznych.

Lixi - 2010-01-06 22:15:27

Przy ostatnim okrążeniu Lixi uśmiechną się mściwie widząc że jego "kolega z klasy" zmęczył się bardziej od niego.
- hmm..- pomyślał Lixi,-  może ta metoda biegania obciążając na zmianę strony ciała nie jest taka zła -
Gdy skończył podszedł do kąta gdzie stały miecze.
Najpierw wziął jeden z dwuręcznych mieczy, nie leżał mu w dłoniach, był zbyt ciężki, nie mógłby nim zabijać szybko i cicho. Gdy obmacywał miecz jednoręczny, po chwili wziął drugi. Wyprowadził kilka pchnięć na próbę ze zdziwieniem stwierdził że walka dwoma mieczami najlepiej mu pasuje.
Lixi pomyślał że ten drugi mógłby chcieć miecz jednoręczny, po chwili namysłu stwierdził - a tam, najwyżej coś powie -
Lixi poszedł do manekina, była to kukiełka z siana osadzona na drewnianym palu wbitym w ziemie z czerwonym kółkiem wymalowanym na środku.
Począł ją okładać.

William - 2010-01-08 19:58:21

Krzywił się powstrzymując się od wybuchu śmiechem, jakimś cudem udało mu się. Jak wspomniałem już kiedyś William dobrze biegał, więc praktycznie się nie zmęczył. Gdy zobaczył co robi ten drugi miał go w dupie, nie obchodziło go też zdanie mentora. Olewał sobie dosłownie wszystko. Cóż może zabawa mieczem, może być  zabawna, umiał przecież nieźle władać ostrzem. W tejże chwili miał sporo wątpliwości co do podjętej niedawno decyzji.
Więc gdy skończył biegać podszedł do pewnego jednoręcznego miecza. Chwilę potem chwycił go i trzymał ów miecz nieco z boku, nie za sobą, a ostrze pod kątem mniej więcej 45 stopni do pionu. W ten sposób Will wiedział że uzyskuje się największą szybkość i repertuar ciosów. Wymusza ona spokój i opanowanie, utrudnia przeciwnikowi ocenę dystansu. Doskonale w tej pozycji mógł wyprowadzić kontratak, gdyby ktokolwiek go zaatakował. Z gracją podszedł do manekina by, rozciąć go mieczem, po paru precyzyjnych cięciach. William preferował broń jednoręczną, dlatego też nie użył dwuręcznej. Gdy zakończył ten cyrk, wysunął jedną nogę nieco do przodu, a jego miecz znalazł się na wysokości głowy. Potem wycelował ostrzem w bliżej nieokreślonym kierunku, by przyjrzeć się swej broni. Widząc swe odbicie, a dokładniej odsłonięte uszy, odrzucił miecz. Nerwowo poprawił włosy, by zakryły te części ciała. Po krótkiej chwili włożył dłonie do kieszeni, by jego twarz skrył mrok. Chował pogardę dla Lixiego, nie wiadomo o co chodziło Willowi. "Mentor widocznie jest nami znudzony, a ten drugi wygląda walcząc jak koński zwis" Kpił w myślach. Skoro rozwalił manekina, to nie miał co robić, zachciało mu się
rzygać, ale nie widział wiadra. Jego arogancja zaczęła wychodzić na jaw.

// -.-'', zniesmaczył mnie jeden post//

Raziel - 2010-01-10 12:13:45

- Dobrze. Miło mi widzieć, że już się rozgrzaliście. Dlaczego jednak nie używacie mieczy dwuręcznych. Są trochę cięższe i sprawiają wrażenie trudniejszych w "obsłudze", jednak dla wprawionego wojownika są bronią tak morderczą, że mało kto jest w stanie się obronić. Chcę przez to powiedzieć, że choć jak widzę nie leży wam nauka walki tym orężem, to musicie się jej podjąć. Jest to bowiem jeden z warunków ukończenia edukacji w koszarach. - Raziel wstał, spojrzał na swoich podopiecznych, a zaraz potem wskazał im wzrokiem leżące przy ścianie, gdzie pozostawił je chwilę temu pomocnik nauczyciela.
- No już, dalej. Nie mamy przecież całego dnia. Choć w sumie, może mamy noc. Przez to, że żyjemy w podziemiu, można nieraz całkowicie stracić poczucie czasu. W każdym razie musicie zabrać się do roboty. - Po tych słowach znów usiadł na wygodnym fotelu i przyglądał się podopiecznym.

GotLink.pl