- Forestwars http://www.forestwars.pun.pl/index.php - Koszary http://www.forestwars.pun.pl/viewforum.php?id=38 - 1 Klasa Yena http://www.forestwars.pun.pl/viewtopic.php?id=366 |
Yenshü - 2010-01-17 14:12:34 |
Siedzę w dużej, mrocznej sali. Przy jeden ze ścian są manekiny i tarcze strzeleckie, przy drugiej zaś materace i drabinki. Na długiej ławie można zauważyć podstawowy ekwipunek. Siedzę głaszcząc mojego węża i myślę o tym, jak jeszcze niedawno sam byłem uczniakiem... ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
|
Karypto - 2010-01-17 14:20:27 |
Droga ciągnęła się tunelami, szedłem szybko ponieważ byłem podniecony coraz bliższą nauką. "Ha" Myślałem. "Teraz to sobie możemy porozmawiać, Mistrz Yenshü ,ciekawe jaki on jest, opanowany czy narwany, silny czy słaby? Hmm słaby nie może być przecież jest mentorem, agrh chciałbym się w końcu nauczyć walki mieczem." |
Yenshü - 2010-01-17 14:32:12 |
Gdy tylko zobaczyłem, że ktoś otwiera drzwi przestałem rozmyślac o pierdołach i powiedziałem donośnym głosem: |
Karypto - 2010-01-17 14:37:59 |
Wszedłem, spojrzałem na mistrza, potem na zwierze. |
Yenshü - 2010-01-17 14:50:29 |
Dobra. Na początek jakaś rozgrzewka.-Powiedziałem i wstałem z ziemi. |
Karypto - 2010-01-17 15:16:12 |
Uniosłem brwi, i pomyślałem "samobójstwo gwarantowane" ale nie miałem za dużego wyboru więc spróbowałem. |
Yenshü - 2010-01-17 15:24:34 |
Dobra... Jakoś to będzie. Na 4 zasługujesz... -Powiedziałem ale w dzienniku zapisałem 5 |
Karypto - 2010-01-17 15:34:50 |
Bez zbędnych wprowadzeń opuściłem się na pięści i zacząłem robić pompki 1, 2, 3, 4, 5, 6... 40 moje serce przyspieszyło...60 pierwsza stróżka potu przepłynęła mi przez twarz... 80 byłem zdyszany i mokry...100 wstałem, moje serce galopowało, a ja sam byłem zmęczony jak wół. Oparłem się o ścianę żeby odpocząć. Po paru minutach gdy mój oddech powrócił do normalności otarłem, twarz kawałkiem płaszcza. Spojrzałem na swoje palce, skóra była trochę naruszona. "No cóż tym gorzej dla manekina" Starałem się pocieszyć samego siebie wiedząc, że podczas treningu pięści nie dadzą mi spokoju. |
Yenshü - 2010-01-17 17:19:33 |
Odpocząłeś już? Rzuciłem do niego. |
Karypto - 2010-01-17 18:22:00 |
-Miło by było. |
Yenshü - 2010-01-17 18:27:54 |
Gdy tylko usłyszałem "odpowiedź" Użyłem Tchnienia śmierci na uczniu który pod wpływem uderzenia poleciał na ścianę. |
Karypto - 2010-01-17 18:37:44 |
Po zaklęciu mentora trochę mnie zaćmiło i nie widziałem za dobrze, ale po chwili wszystko wróciło do normy. Ruszyłem na manekina podskoczyłem i wbiłem mu kolano w klatkę piersiową, gdyby był on zrobiony z krwi i kości zmiażdżyłbym mu mostek, ale że manekin był drewniany ten cios tylko sprawił, że bolało mnie kolano. Złapałem rękę manekina podskoczyłem i obróciłem się parę razy cały czas trzymając rękę, ten ruch sprawił, że ręka manekina oderwała się. Następnie stanąłem na rękach i zacząłem się okręcając, w odpowiednim momencie uderzyłem manekina w szyję, po czym stanąłem na nogi. Odszedłem na kilka kroków rozbiegłem się i wyskoczyłem uderzając dwoma nogami w twarz manekina. Po tym ruchu głowa manekina spadła i potoczyła się pod ścianę, a ja stanąłem na nogi. |
Yenshü - 2010-01-17 18:56:01 |
Dobra teraz jak już widzę jaki słaby jesteś mogę bez problemu wstawić Ci 4. Prawie każdy twój atak miał słabe punkty. Wątpię abyś dał rade zrobić tak z żywym, prawdziwym przeciwnikiem ale widzę, że masz potencjał. |
Karypto - 2010-01-17 19:09:32 |
Wziąłem sztylet ze stolika i podszedłem do kolejnego manekina. Zadawałem ciosy w najbardziej dotkliwe miejsca bez specjalnych manewrów rękami, pierwsze pchnięcie poszło w tętnice szyjną, potem wątroba, pierś, brzuch, znów szyja. Byłem już w połowie gdy uświadomiłem sobie, że uderzam najmocniej osłonięte punkty. Tym razem schyliłem się i pchnąłem w kolano, po czym w stałem i wbiłem nóż pod gardło, potem wbiłem sztylet w ramię, by botem wbić go w lewy bok manekina, ostatnie pchnięcie zadałem w twarz. |
Yenshü - 2010-01-17 19:17:32 |
Dobra jakoś Ci idzie. Teraz poćwicz rzuty do tarczy z coraz większej odległości. Masz trafić 3 razy w 10. Potem poćwicz jeszcze ciosy. |
Karypto - 2010-01-17 19:35:38 |
Stanąłem 3 metry od tarczyi rzuciłem nożem, wbił się w ścianę za tarczą, wziąłem następny i rzuciłem, tym razem przynajmniej wbił się w tarczę ale był daleko od 10, następny nóż trafił gdzieś w okolice 7. Rzucałem nożami jeszcze parę minut, aż skończyły mi się noże, okazało się, że najlepszy rzut był między 2-3 więc pozbierałem noże i rzucałem dalej. Po drugiej serii zaliczyłem 2 trafienia w 10. Oddaliłem się jeszcze 2 metry i zacząłem rzucać. 3 seria skończyła się niepowodzeniem najlepszy rzut to była 3, reszta sterczała średnio od 5 do 8. Czwarte seria z 5 metrów była bardziej efektywna od poprzedniej 3 rzuty w 10 kilka w 2 i dwa w 3. |
Yenshü - 2010-01-17 20:31:13 |
Dobra. Na dzisiaj koniec.-powiedziałem. |
Karypto - 2010-01-18 18:55:42 |
Znów szedłem na trening mistrza Yenshü, mijałem po kolei sale, niestety teraz były raczej puste. Wędrówka przez korytarze była nużąca, ale w końcu ujrzałem drzwi sali. Bezzwłocznie wszedłem do sali ale okazało się, że mojego mentora jeszcze nie ma. Usiadłem na najbliższym krześle i postanowiłem, że zaczekam aż przyjdzie. |
Yenshü - 2010-01-18 21:40:13 |
Z samego ranka wstałem i wyszykowałem się do wyjścia. Spokojnie szedłem mijając puste, ciemne sale i myślałem sobie co by tu za ćwiczenia dać dzisiaj mojemu uczniowi. Po paru nastu minutach drogi wszedłem do klasy. O dziwo Karypto już tam był. |
Karypto - 2010-01-18 22:00:58 |
Zacząłem robić pompki, potem odbiłem się nogami i zacząłem robić pompki tylko na rękach. Trochę przysiadów, rozciąganie mięśni brzucha, pleców. Potem podszedłem do drążka i zacząłem się podciągać. Kilka okrążeń sali sprintem. Salta, akrobacje z użyciem rąk, potem jeszcze trochę pompek. Po ćwiczeniach wziąłem miecz i podszedłem do manekina, pierwsze cięcie nie było zbyt udane, źle trzymałem miecz, okręcił mi się w ręce i manekin nie dostał ostrzem tylko płaską powierzchnią miecza. Spróbowałem drugi raz, udało się, manekin dostał w tułów i została w nim dziura. Następne cięcie było płytkie i miecz nie zatrzymał się w manekinie ale przeleciał dalej, wykorzystałem to aby szybko uderzyć z drugiej strony, o dziwo to też mi się udało. Następnie spróbowałem zrobić całą sekwencję ruchów, pobiegłem do manekina wbiłem w niego miecz, przeskoczyłem nad nim, uderzyłem i stworzyłem w jego plecach długą szramę, po tym zamachnąłem się na wewnętrzną stronę jego kolan, ruch prawie się udał ponieważ odciąłem manekinowi, niestety miecz wyśliznął mi się z ręki i poleciał na drugi koniec sali. Szybko wziąłem miecz, tym razem pobiegłem w stronę innego manekina jeszcze nim do niego dobiegłem wyskoczyłem w powietrzu, okręciłem się i odciąłem mu głowę, teraz stałem za manekinem więc machnąłem mieczem drugi raz co pozbawiło go nóg. |
Yenshü - 2010-01-18 22:41:46 |
Naucz się lepiej trzymać miecz. Za często Ci wypada. U mnie masz za to 3. Teraz ubieraj tarczę i pokaż na co Cię stac.-Powiedziałem i usiadłem na macie bawiąc się z wężem. Dzięki technice połączenie umysłów powiedziałem do Poly *Widzisz tego kolesia? Jak chcesz to na końcowym egzaminie będziesz mogła go spróbować* |
Karypto - 2010-01-18 23:08:30 |
Chwyciłem za tarcze i ustawiłem się w "pozycji bojowej" która w moim wykonaniu nie wyglądała zbyt imponująco i starałem się bronić przed atakami mistrza, niestety niezbyt mi to wychodziło. Podczas próby kontrataku prawie zostałem zabity, jedynie upadek mnie uratował. Później próbowałem przewidywać ruchy przeciwnika co wychodziło mi trochę lepiej, niestety podczas kontrataku Yenshü odbił mój miecz tak mocno, że prawie wypadł mi z ręki, ale zdołałem go otrzymać. Jakimś cudem cały czas utrzymywałem równowagę, przeszedłem do ataku, mistrz bez problemu odpierał moje ciosy, chociaż nawet na nie nie patrzył. Spróbowałem uderzyć go tarczą, ale to tylko sprawiło że była w bardziej opłakanym stanie niż dotychczas. Uderzyłem nisko, tak aby Yenshü przeniósł obronę na nogi a tarczą zamachnąłem się mu na twarz, uniknął tego ale przynajmniej zdołałem się raz przebić przez jego obronę. |
Yenshü - 2010-01-19 00:22:23 |
Nigdzie nie napisałem, że z tobą walczę, ale dobrze, że sam do tego doszedłeś. Miałem zamiar walę poprowadzić dopiero w kolejnym poście. |
Karypto - 2010-01-20 14:50:29 |
Yenshü zaskoczył mnie oceną, w sumie nie spodziewałem się takiej oceny za ten cyrk który odstawiłem machając mieczem, ale cóż lepiej dla mnie. Jako, że mistrz wspominał coś o łukach wziąłem jeden ze sobą razem z kołczanem strzał. Z początku szliśmy tunelami prowadzącymi do mieszkań, ale skręciliśmy w lewo i szliśmy w stronę jeszcze nieznanej dla mnie części podziemia. Byłem bardzo ciekawy co tam jest. |
Yenshü - 2010-01-20 16:11:09 |
Po parunastu minutach drogi zaczelismy iśc schodami w górę.W końcu przed nami wyrosła wielka stalowa brama. Używając klucza otworzyłem ją i nasze oczy zostały zalane światłem słonecznym, a do środka wdarła się brza świeżego powietrza. |
Karypto - 2010-01-20 16:27:06 |
200 metrów to spora odległość jak na nowicjusza, ale nie miałem za dużego wybory. Wziąłem łuk do ręki, wyjąłem strzałę z kołczanu, wycelowałem i próbowałem sobie przypominać zasady strzelectwa. "Przy dużych odległościach nie mierz prosto w cel tylko nad niego", " Czekaj na dobry wiatr, jeśli wieje z boku musisz także odchylić łuk w bok", "uważaj by cięciwa nie zerwała ci skóry z nadgarstka". Według instrukcji ustawiłem się, wymierzyłem kilka centymetrów nad manekina i wypuściłem strzałę. Na początku mogło się zdawać że leci dobrze, ale wbiła się około 10 metrów przed manekinem, a nawet jeśliby doleciała nie trafiłaby w niego lecz przeleciałaby obok. Nałożyłem następną strzałę, wbiła się ona obok stopy manekina, uznałem, że to dobry znak. Później wypuszczałem strzałę za strzałą aż zabrakło ich w kołczanie, w manekina wbiło się 12 strzał czyli większość ponieważ w kołczanie było 20. |
Yenshü - 2010-01-20 20:57:00 |
I kolejny post w którym Karypto jest zajebisty i po 8 strzałach trafiał już ciągle i bezproblemowo ... |