Sesio - 2010-01-29 22:53:37

Gdy wychodziłaś  z muzeum, w przeciwną stronę szedł jakiś elf. Uderzył Cie barkiem dosyć mocno , tak że zakłóciłaś swój krok. Elf nagle kucnął za Tobą i kaszlnął z jego ust popłynęła krew.

Cintre - 2010-01-29 23:06:15

Wciąż lekko kręciło mi się w głowie. Sen na zimnej, twardej posadzce muzeum nie okazał się tak zbawienny, jak myślałam. Było duszno i parno, a ja potrzebowałam wrócić do lasu. Na powierzchnię. Potrzebowałam świeżego, rześkiego powietrza, zwiadów, drzew i zieleni.
Zdecydowanie nie mogłabym na stałe mieszkać pod ziemią.

Wyszłam stamtąd krokiem dość szybkim i zdecydowanym, choć nogi wciąż wydawały mi się być zbędnym balastem. Chciałam tylko jak najszybciej znaleźć się u siebie. Niestety w podziemiach roiło się od nieuważnych idiotów... Jeden z nich, zmierzając właśnie do komnat muzealnych, mocno uderzył mnie barkiem i skutecznie wyprowadził z letargu.
-Uważaj, jak chodzisz! - warknęłam i posłałam mu wrogie spojrzenie. Podziemia zaczynały nastrajać mnie agresywnie do całego świata, a już na pewno do takich melepetów.
Elf zachwiał się i kucnął kawałek za mną. Z jego ust popłynęła strużka krwi. Bordowej, wciąż lśniącej. Spływała powoli po jego podbródku, rzeźbiła drobny strumyk na jego szyi i ginęła gdzieś za jego koszulą.
Krwawa wstęga działała na mnie hipnotyzująco. W stanie, w jakim się znajdowałam, działała na mnie jeszcze dziwniej niż zazwyczaj. Nie byłam w stanie zareagować. Stałam i, wciąż z tym samym wrogim wyrazem twarzy, wpatrywałam się w bordowy płyn, który sączył się z ust elfa.

Sesio - 2010-01-29 23:15:16

Elf wyciągnął w Twoją stronę rękę wciąż kucając.
-Wybacz Pani, był...-zakrył dłonią usta.
Między jego palcami po ręce spływała krew. Przestał kaszleć.
-Byłem zamyślony i nie zauważyłem Damy.-powiedział wstając.
Zachwiał się trochę ,ale po chwili stał już pewnie. Zlustrował Cie wzrokiem.
-Tak, tak te oczy, hmm włosy...Cintre?-zapytał.

Cintre - 2010-01-29 23:26:04

Przestał kasłać krwią, a ta, która już spłynęła po jego podbródku powoli zaczynała krzepnąć. Z moich ust wyrwał się krótki pomruk niezadowolenia. Wybełkotał coś, zakrył usta dłonią, a zagłębieniem jego dłoni spłynął brunatny płyn.
Wstał, a krew z jego palców powoli skapywała na posadzkę. Wyglądała tak pięknie.
Nieznajomy tytułował mnie w sposób do jakiego nie przywykłam. Określeniem chyba zbyt wzniosłym, jak dla mojej osoby. Zaskakującym. Wzdrygnęłam się lekko słysząc swoje imię. To piekielne duszne powietrze dudniło mi w uszach.
-Nie, książę krasnoludzki... - westchnęłam -Oszczędź sobie głupie pytania. Cintre to ja.

Sesio - 2010-01-29 23:34:20

Na Twoją nieprzyjemną odpowiedź , elf uśmiechnął się szeroko. W kąciku jego ust zauważyłaś zakrzepnięta krew. Elf zmienił kierunek już nie szedł do muzeum , a w stronę lasu.
-Mówiono mi ,że jesteś dosyć niesympatyczna i nie masz znajomych, ale jesteś najlepszą wojowniczką,a to się w tych czasach wojny liczy najbardziej. Chodź!-powiedział tonem bardziej rozkazującym-Mamy zadanie do wykonania.
Szeł dosyć szybkim krokiem ,a Twoje myśli krążyły wokół tego co powiedział elf. Czy naprawdę nie chcesz przyjaciół, znajomych? Bawi Cie bycie samotnikiem?

Cintre - 2010-01-29 23:52:18

Uśmiechnęłam się delikatnie. No, no, widać miał dobrego informatora. Jednego z tych, którzy myślą, że znają mnie, jak wszystkie swoje kieszenie. Przyjaciele?  To duże słowo, a i o znajomych w moim przypadku trudno mówić.
Tam, gdzie mieszkam o takich trudno. Celeb i las to moi jedyni towarzysze. Nikt inny tam nie zagląda. Czasem Raz wyśle jakiegoś posłańca, ale ci zazwyczaj są tak irracjonalnie przerażeni, że irytują mnie samą swą obecnością. Są przestraszoną, nijaką masą. Z zerowym pokładem charakteru.

Szybko dogoniłam elfa i stanęłam mu na drodze.
-Masz złe informacje - powiedziałam i zbliżyłam się do niego nieznacznie - Jestem zwiadowcą, nie płatnym zabójcą. - Szybkim ruchem dłoni starłam krew z kącika jego ust.

Sesio - 2010-01-29 23:57:15

Elf nic nie zrobił sobie z Twojego protestu. Ominął Cie i szedł dalej mówiąc.
-Nic nie mówiłem o morderstwie, miałem jedynie na myśli ,uprzykrzenie komuś życia w imię wyższego dobra. Zresztą władca Raz mówi, my wykonujemy.-zakończył tonem rozkazującym.
Widziałaś ,że elf był pewny siebie, nie bał się Ciebie ,ale szanował.

Cintre - 2010-01-30 12:52:19

Był osobliwy. A może to tylko ta duchota? To nie było istotne. A rozkazy władcy...? Cóż, to się zobaczy.
Teraz liczyło się tylko wyjście na powierzchnię. Chełst świeżego powietrza był tym, czego potrzebowałam. Ruszyłam za elfem, narzucając naszemu marszowi jak najszybsze tempo. Potrzebowałam lasu.

Sesio - 2010-01-30 13:13:06

Elf bez problemu dotrzymywał Ci kroku. Co jakiś czas kaszlał , a po brodzie spływała mu krew. Nie zauważyłaś żeby się tym bardzo przejmował. Nagle skręcił na zachód w stronę bagien.

Cintre - 2010-01-30 14:28:39

Zupełnie nie przejmował się spływającą po nim krwią, więc dlaczegóż ja miałabym się przejmować? Najwyraźniej nie było to nic groźnego. Czerwono-brunatna, wciąż gęsta ciecz.
Świadomość, że zbliżamy się do wyjścia z podziemi działała na mnie iście pobudzająco. Kompan be z problemu dotrzymywał mi kroku, a ja zapragnęłam nagłego przypływu adrenaliny.
Używając wietrznego chodu zwiększyłam swoją prędkość, znacznie go wyprzedzając. Kierowałam się tam, gdzie i zmierzał on - w stronę bagien.

Sesio - 2010-01-30 14:55:56

Elf nie dał rady przyśpieszyć. Upadł na ziemie. Jęczał coś cicho po nosem. ddy zawróciłaś i podbiegłaś do niego zauważyłaś, że z jego uszu powoli sączyła się krew. On umierał to było pewne, jednak musiałaś dowiedzieć się szczegółów misji.

Cintre - 2010-01-30 16:22:27

Do wyjścia było już tak blisko, już niemal czułam podmuch wiatru między palcami. Szybko, szybko, coraz szybciej. Adrenalina płynęła każdą żyłą mojego ciała. Mój szaleńczy bieg ku wolności zakłócił odgłos upadku. Odwróciłam się - elf leżał na ziemi i jęczał coś pod nosem. Dookoła niego wykwitała kałuża krwi.
Nie mogłam go tak zostawić. Zawróciłam i przyklęknęłam obok niego. Krew spływała mu z ust, ze spiczastych elfich uszu. Nie było dobrze.
Dlaczego Raz wysłał go do mnie w takim stanie? - czasami zdawało mi się, że władca to totalny masochista.

Przyłożyłam elfowi rękę do czoła i spojrzałam mu w oczy.
-Co ci? Już dawno temu powinieneś znaleźć się w lecznicy... - spojrzałam na niego i pokiwałam głową.

Sesio - 2010-01-30 17:04:22

Elf ostatkami sił złapał Cie boleśnie za ramię, przyciągnął Twoją twarz do swojej, mówił przerywanie i cicho.
-Na bagnach...błotnik, zbierz go...-zacisnął mocniej dłoń na Twoim ramieniu-Uważaj na leśnego... i jego ge...-niestety już nie mógł mówić.
Jednak teraz zobaczyłaś kim jest prawdziwy wojownik, który walczy do końca. Jego oczy uciekały do tyłu, ciałem szarpały drgawki , a Twój wzrok był wlepiony w jego dłoń. Śmierć go zabierała a on gdzieś głęboko, podświadomie przesuwał dłonią w kierunku kieszeni na piersi. Zahaczył ją palcem, zaszeleścił papier. Umarł. Jego ciało leżało spokojnie.

Cintre - 2010-01-30 22:21:19

skąd ja znam tego błotnika na bagnach...? hm... ;)
______

Umarł, a ja nawet nie wiedziałam dlaczego. Dziwny rodzaj wytrwałości. Może walczył z chorobą, może z wojennymi ranami i głupio wytężał swoje siły. Nie wiem. Położyłam palce na jego powiekach i zamknęłam mu oczy. Zanoszenie go do frakcji nie byłoby dobrym pomysłem - moje ciało rwało się na zewnątrz, a i on zmarł w imię czego innego zupełnie. Ostatkiem sił zlecił mi misję, a ja zamierzałam ją wykonać. Zbieranie błotnika nie wydawało się specjalnie trudnym zajęciem, choćby i miały spotkać mnie małe utrudnienia.
Wola zmarłego to wola zmarłego. Należy ją uszanować.
Jego dłoń spoczywała na kieszeni, w której chwilę wcześniej coś zaszeleściło.
Jeśli spotkam kogoś z naszych, powiem mu o ciele - pomyślałam i sięgnęłam dłonią by wyjąć szeleszczącą zawartość jego ubioru.

Sesio - 2010-01-30 22:30:59

Rozłożyłaś karteczkę, która była złożona chyba z 5 razy. Cała pognieciona, a tekst napisany bardzo krzywym pismem.

Zerox, weź najlepszą z naszych wywiadowczyń i udaj się po błotnika na bagna. Ostatnio wysłaliśmy tam jedną z naszych, jednak ona wróciła odmieniona, bez ziela. Podobno kręci się tam jakiś pomiot leśnych i to w dodatku ze swoją żółtawą szkaradą. Przynieś ziele, może przy okazji spotkasz to elfiątko, wiesz co z nim zrobić.
Władca Raziel

Cintre - 2010-01-30 22:37:59

Karteczka brzmiała co najmniej osobliwie, a władca po raz kolejny popisał się idealnym dopasowaniem ludzi do misji. Zbieranie błotnika nie było zajęciem, w którym czułam się najlepiej. Zastanawiałam się, czy w ogóle uda mi się rozpoznać to zielsko. Ale wola zmarłego - wolą zmarłego.
Przeszukałam elfa w poszukiwaniu czegokolwiek przydatnego, choćby i zdjęcia felernej roślinki.

Sesio - 2010-01-30 22:56:19

Miałaś szczęście, znalazłaś rysunek owej roślinki ,narysowany węglem. Nie był zbyt dokładny ,ale bez problemu powinnaś rozpoznać zioło. Oprócz tego znalazłaś sztylet. Ruszyłaś na powierzchnię. Stanęłaś na ziemi. Wiatr rozwiał Twoje włosy i owiał Twoją smukła figurę. Wystarczyło ruszyć na bagna, tam był Twój cel.

Cintre - 2010-01-30 23:02:43

Przyjrzałam się rysunkowi i schowałam go spowrotem do kieszeni elfa, sztylet zabrałam ze sobą. Chwilę później dotarłam do miejsca, które w chwili obecnej wydawało mi się być idyllą. Zielony las szumiał na wietrze. Nucił pieśni, które były mi tak bliskie. Powietrze było jak malinowa mamba. Zapach lasu działał jak narkotyk. Uśmiechnęłam się szeroko i pozwoliłam wiatrowi dokładnie zbadać swoją sylwetkę. Chwytałam każdy chłodny podmuch i łapczywie wciągałam to leśne powietrze do płuc. Byłam w domu.
Ruszyłam na bagna.

Sesio - 2010-01-30 23:09:00

Nie lubiłaś jaskiń ,a las był Twoim przyjacielem. Przez głowę przelatywały Cie pytania, czy jesteś w dobrej frakcji, czy Twoja przynależność nie kłóci się z Twoją naturą. Droga na bagna zleciała Ci dość przyjemnie. Jesteś bardzo szybka więc dla Ciebie to nie był żaden wysiłek i daleka droga. Zwiadowca to porządna fucha i nie biorą do niej byle kogo.

Cintre - 2010-01-30 23:19:39

Moja frakcja była moim urodzeniem. Płynęła we mnie mroczna krew. Czerwona posoka. Ten dziwny pociąg do lasu, tych kilka cech, który powinny bać się mnie jak ognia - to wszystko w ironicznym darze przekazała mi matka. A potem... Potem zginęła, zostawiając mnie z tą cholerną domieszką krwi. Droga na bagna była przyjemnym spacerem, krótką przebieżką przed nocnymi zwiadami, na które miałam zamiar się udać. W chwilę później stałam nad bagnistym terenem, który nie wiedzieć czemu, niespecjalnie mi się podobał.

Sesio - 2010-01-30 23:28:19

Bagno było wielkie, nad śmierdzącą wodą unosiła się delikatna mgła. Nikt  nie widział doskonale w tych warunkach. Po swojej prawej stronie usłyszałaś cichy plusk. Zaraz po nim następny i jeszcze jeden dużo cichszy.

Cintre - 2010-01-30 23:35:51

Błotnik zdawał się całkowicie porastać te tereny. Byłam tam, żeby nazbierać zielska, a słuchanie plusków nie należało do wytycznych mojego zlecenia. Ale byłam zwiadowcą i takie rzeczy zdecydowanie przykuwały moją uwagę. Nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Szpiegowska żyłka zwiadowcy zdecydowanie mi na to nie pozwalała.
Może to był tylko kamień, ale trzy pluski znaczyłyby, że ktoś puścił kaczkę - ta hipoteza zakładała, że poza mną, na bagnach ktoś był.
Może był to zbłąkany zając, który nagle przystanął. Wszystko jedno. Miałam czas i zerową ochotę na zrywanie błotnika. Przykucnęłam pod drzewem, opierając się o nie plecami i posłałam przed siebie mały Wicher, który miał rozwiać mgłę.

Sesio - 2010-01-30 23:39:46

Kucając pod drzewem zgniotłaś właśnie zielsko ,które miałaś zbierać. Nie przejęłaś się tym, bo bardziej interesowały Cie pluski. Wichrem oczyściłaś sobie pewien obszar, gdzie lepiej widziałaś. Jednak za późno. Dostrzegłaś jedynie kawałek niebieskiego materiału, zaraz zniknęło to w mlecznej mgle. Coś przechadzało się teraz bez głośnie.

Cintre - 2010-01-30 23:44:00

Wiedziałam już, że nie jestem tu sama. A ziele... nie ucieknie, w końcu jest go tu na pęczki. Najbardziej obfite w błotnik mokradła. Cudownie. Zgrabnym susem wdrapałam się na drzewo i obserwowałam okolicę. Nasłuchiwałam.

Sesio - 2010-01-30 23:47:26

Gdy wchodziłaś na drzewo , jakaś spróchniała gałąź cicho zaskrzypiała. Rozglądałaś się dookoła, mgła była gęsta ,jednak co jakiś czas mogłaś dojrzeć niewyraźny zarys sylwetki, która przemieszczała się zgrabnie po bagnach. Mogłaś po cichu zebrać błotnik i uciec do frakcji lub coś zrobić z nieznanym osobnikiem.

Cintre - 2010-01-31 10:28:54

Och, robienie czegokolwiek z pałętającym się tu osobnikiem nie leżało w moich planach. Ja miałam tylko pozbierać błotnik. Byłam zwiadowcą, nie mordercą, a elfik swoim pałętaniem się w kółko wcale nie utrudniał mi zadania.
Szpiegowska ciekawość robiła jednak swoje. Chciałam tylko zobaczyć dokładnie tego miłośnika bagien, a potem zabrać błotnik i siup do frakcji.
Ktoś, kto przychodził tu z własnej woli musiał być zaiste dziwny, a za jego rysopis... cóż, i na tym można było zarobić.
Usiadłam na gałęzi i bezszelestnie majtałam nogami. Czekałam aż znajdzie się w polu mojego widzenia.

Sesio - 2010-01-31 11:30:27

Więc zostałaś. Dalej wlepiałaś oczy w mleczną mgłę. Jeszcze raz zobaczyłaś gdzieś dalej kawałek niebieskiego materiały, który zatrzepotał cicho od wiatru. Później przez długa chwilę nic się nie działo a świat ucichł. To było bardzo dziwne.

Cintre - 2010-01-31 11:35:13

Zawsze lubiłam dziwne zjawiska. Cisza świata była dziwnie melodyjna. Wciąż siedziałam cichutko na drzewie i czekałam. Rozjaśniłam sobie pole widzenia drobnym wicherkiem.
Zastanawiałam się, czy miłośnik bagien zwyczajnie stąd nie odejdzie zanim go dostrzegę. Wtedy pozostawałoby mi zebrać błotnik i zanieść go Razowi.

Sesio - 2010-01-31 12:32:36

Cisze przerwał dosyć melodyjny śpiew. Nie był głośny ,ani też za cichy, jednak słyszałaś go doskonale. Jednakże mgła zaczęła bardzo szybko gęstnieć i zwiększać swoją objętość. Przez to nie mogłaś dokładnie zlokalizować źródła dźwięku.

Cintre - 2010-01-31 16:32:04

I co ma zrobić ciekawski zwiadowca w brutalnym świecie? Mogłabym zwyczajnie sobie odpuścić, ale to akurat nie leżało w moim zwyczaju. W gruncie rzeczy ta cała misja mogła być jedynie przykrywką dla prawdziwego zadania. Zadania dla zwiadowcy - zdobycia rysopisu, czegokolwiek obłąkanego miłośnika bagien. No bo jaki normalny władca wysyłał by mnie, akurat mnie, po jakiś błotnik? Mało mamy we frakcji obłąkanych alchemików?

Roznosząca się we mgle melodia była niczego sobie. Przez cholerną unoszącą się nad bagnami chmurkę nie wiedziałam, skąd dokładnie dobiega dźwięk, gdyż nie widziałam okolicy. Mogłam jednak z całą pewnością stwierdzić, że źródło melodii jest niedaleko. Na prawo od mojej obecnej pozycji (mgła nie zakłóca słuchu O.o).
Używając Pajęczego Chodu przeskakując z drzewa na drzewo, udałam się w tamtym kierunku.

Sesio - 2010-01-31 16:49:07

W końcu stanęłaś na jednym z drzew. W tym miejscu mgła była bardzo rzadka ,więc dosyć dobrze widziałaś bagiennego osobnika, a dokładniej jego plecy. Elf miał na sobie niebieski płaszcz z kapturem. Nie widziałaś jego rąk ,bo były pod okryciem. Stał sobie po łydki w śmierdzącej wodzie i dalej śpiewał. Może się nie zorientował ,że go obserwujesz. Niebieski płaszcz rozjaśnił Ci umysł ,czyżbyś już mu nie groziła sztyletem?!(dopóki ktoś wątku nie przeniósł). Śpiew stał się głośniejszy, zagłuszał wszystkie inne głosy bagna. Może trzeba było jednak zebrać ziele i wrócić , teraz mogło być już za późno.

Cintre - 2010-01-31 20:00:45

Śpiewanie w śmierdzącej wodzie zdecydowanie było osobliwe. Czy on nie czuł, że tu cuchnie? Może sam przesiąkł już tym smrodem tak bardzo, że zapach wydawał mu się przyjemny. Bagna zdecydowanie nie były przyjemne. Niebieski płaszcz rozjaśnił mi umysł na tyle, bym mogła stwierdzić, że to zdecydowanie nie jest żaden z naszych. Bynajmniej nie kojarzyłam tego elfa, ani trochę. Nigdy wcześniej go nie widziałam (czego nie ma w części fabularnej - to się fabularnie nie wydarzyło - nigdy się nie spotkaliśmy ).
Zbieranie ziela mogło poczekać. Ba!
Ważniejsze było zabranie jakichkolwiek informacji. Od tego są zwiadowcy.

Używając zaklęcia Ukrycie Cienia skryłam się w cieniu korony drzew, tak żeby nie mógł mnie zauważyć i rzuciłam w jego kierunku gałązką. To miało zwrócić jego uwagę. Chciałam tylko, żeby się odwrócił. Jego twarz i ogólny opis sylwetki wystarczą mi do rysopisu. Przyjrzę się, zbiorę błotnik i będę mogła spokojnie wyjść z tego bagna.

Sesio - 2010-01-31 22:34:09

Gałązka upadła wywołując cichy plusk, elf nawet nie drgnął. Zaraz coś silnie uderzyło w drzewo. Straciłaś równowagę , tym samym poruszałaś się więc Twoje Ukrycie Cienia znikło. Jeśli popatrzyłaś w dół zobaczyłaś nadnaturalnych rozmiarów gepardzicę ,która powoli przewracała drzewo. Dzięki głośnemu śpiewowi nie słyszałaś jak się do Ciebie podkrada. Gdy to się działo elf błyskawicznie się odwrócił w Twoją stronę, kaptur miał nisko na oczach, jednak widział wszystko. Z tego kąta mogłaś dojrzeć jedynie jego usta. Gdy się zachwiałaś wysłał w Twoją stronę powietrzne cięcie,a z drzewa zaczęły wyrastać pnącza, które oplatają Twoje ręce i stopy.

Cintre - 2010-01-31 22:46:33

Rewelacyjnie. Zastanawiałam się, jak, do kolorowej cholery, mogłam to wszystko przeoczyć.
Zrobiłam Koci unik w lewą stronę by umknąć przed powietrznym cięciem. Pnącza zaczynały mnie krępować, ale powietrze cięcie powinno mnie od nich uwolnić. Wyglądało na to, że nie będzie ta różowo, jak myślałam.

Sesio - 2010-01-31 23:19:35

Stałaś wolna na drzewie. Gepardzica przestała trząść drzewem, zmniejszyła się i podbiegła do elfy , by przy nim usiąść. Elf patrzył na Ciebie zupełnie białymi oczami, ogarniam Twoją sylwetkę i twarz. Nie atakował ,nawet chyba nie miał zamiaru.
-Przepraszam za ten atak-rzekł ni z gruchy ni z pietruchy.
Złapał się za głowę i coś mruczał pod nosem.

Cintre - 2010-02-01 20:14:40

Mogłabym zdębieć, ale, o zgrozo, nie zrobiłam tego.
-No tak... Twoje przeprosiny są mi teraz wybitnie potrzebne - syknęłam z ironią. Wysłałam w elfa Tchnienie śmierci i zeskoczyłam z drzewa. Szybko znalazłam się przed nim ( był zdezorientowany ) i złapałam dłońmi za jego kaptur, który natychmiast zadarłam do góry.

Sesio - 2010-02-01 20:21:34

Twoje |Tchnienie śmierci rozpłynęło się na wietrznej ochronie elfa. Gdy byłaś przed nim nie był zdezorientowany ,szybkim ruchem przyłożył Ci sztylet do brzucha. Jednak nie powstrzymał Twojej dłoni. Ujrzałaś zupełnie białe oczy, czarne włosy i tajemniczy uśmiech.
-Czy też władca nie może przysłać elfa-zapytał nieco zirytowany.
-Kurde znowu elfka i co ja mam począć, cholera

Cintre - 2010-02-01 20:37:25

Sztylet przy brzuchu jakoś mnie nie przestraszył. Przechodziłam już przez dużo gorsze rzeczy. Salto do tyłu rozwiązało sprawę. Przyjrzałam się dokładnie jego twarzy. Czarne włosy, białe oczy - był dość charakterystyczny. Nie powinno być problemu.
-Och. To proste. Paść na ziemie i lamentować - ułatwisz mi zadanie - powiedziałam znów z ironią w głosie. Świetnie. Czyli wspomniane elfiątko ma awersję do kobiet. Ba! Może się ich nawet boi. Rewelacja.
Miałam, co chciałam. Informację.
Nie miałam zamiaru go zabijać - nie byłam od tego i akurat wybitnie nie byłam w nastroju. Mój plan był zgoła inny. Podeszłam do niego, chcąc położyć mu rękę na ramieniu.

Yenshü - 2010-02-01 20:43:52

Z daleka we mgle widziałem dwie postacie. Od węża dostałem także informację, że jest tu jakiś przerośnięty kociak. Jest wprost niemożliwym abym nie wiedział już gdzie on jest więc załadowałem dmuchawkę i wystrzeliłem w jego kierunku 2 pociski z paralizatorem. Pociski są małe więc nie powinny zdradzić mojej pozycji. Siedziałem dalej ukryty i czekałem aż kotek padnie sparaliżowany (nie martwy)

Sesio - 2010-02-01 20:51:06

Aurora ma doskonalę wyczulone zmysły, więc ledwo udało jej się uniknąć strzałek , jednak dalej nie wiedziała gdzie był napastnik. Zaraz podała mi informacje, że jest tu jeszcze ktoś. Odtrąciłem rękę elfki i powiedziałem.
-Zapewne jakbyś była sama to padłym na ziemie , ale w tej sytuacji, niestety
Odskoczyłem kilka kroków do tyłu wypuszczając z ust dym, postawiłem wietrzna ochronę i czekałem na rozwój wydarzeń. Aurora pobiegła daleko w mgłę , by obserwować teren.

Cintre - 2010-02-01 21:22:21

-Jak tam chcesz - westchnęłam. -Moja metoda z pewnością byłaby mniej bolesna.
Usiadłam na ziemi i obserwowałam.
Zapowiadało się ciekawe przedstawienie. Ktoś nadchodził i zdecydowanie był to jeden z moich pobratymców. Leśny nie strzelał by do swojego czy zwierzątka swojego. Powiało zabawą. Kto wie, może nawet zmienię plany. Może się przyłączę.
Tymczasem siedziałam na ziemi, w pełnej gotowości i zbierałam rosnący, dookoła mnie błotnik.

Yenshü - 2010-02-01 21:29:38

Gdy już myślałem, że cel padnie na ziemie w bolesnych drganiach zrobił unik. Po ruchu jej pyska można było wywnioskować, że nie wie gdzie jestem i stara się mnie znaleźć. Siedziałem dalej w ukryciu. Mgła zapewniała mi osłonę. Czekałem aż kociak podejdzie gdzieś bliżej mnie abym mógł w nią posłać bez problemu strzałkę z trucizną. Nagle usłyszałem głos jakiejśc kobiety i mężczyzny. Dziewczęcy głos wydawał mi się znajomy... Nie miałem narazie pojęcia skąd go znam ale musi to byś mroczna. Siedziałem dalej w ukryciu z wietrzna ochroną.

Sesio - 2010-02-01 21:36:35

Podbiegam do elfki i uderzam ją delikatnie w dłoń.
-Nie możesz ich zrywać, kiedy ja tu jestem-mówię w pośpiechu.
Wbiegam na najbliższe drzewo by widzieć większy teren. Wciąż mam wietrzną ochronę i połączenie z Aurorą.
-Wyłaź tchórzu-wołam

Cintre - 2010-02-01 22:14:50

-A to niby dlaczego? - Pytam, nie przestając zrywać błotnika. Mam go już chyba wystarczająco dużo, a czas się dłuży. "Elfiątko" lata po drzewach i za chwile z pewnością zrobi sobie krzywdę, a mój pobratymiec... chowa się gdzieś w krzakach i boi się wyjść. Też mi wojownicy. Może i umieją budować zamki z piasku, ale starcia to chyba nie ich najlepsza strona. Gotowi bunkrować się przez następne 100 lat - nie zamierzałam czekać tak długo.
Liczyłam na jakąś akcję, może trochę krwi, kto wie... na coś.

Wstałam i otrzepałam kolana z ziemi.
-Och, ile jeszcze zamierzacie się ukrywać?! Zróbcie coś wreszcie, bo nie mam czasu patrzeć, jak nic się nie dzieje! Hej, ty tam we mgle, wyłaź! A ty złaź z drzewa! No już! - Wskazywałam palcem w odpowiednich kierunkach i wydawałam rozkazy niczym dowódca armii. Głosem zdecydowanym, nie przyjmującym sprzeciwu.

Yenshü - 2010-02-01 22:20:02

Dalej siedziałem w ukryciu wyczekując na odpowiedni moment. Gdy tylko kotek podszedł gdzieś bliżej i miałem dobrą pozycje do strzały. Oddałem go... Teraz byłem już pewien, że ta tajemnicza kobieta, to moja była mentorka Cintre. Dzięki wężowi i własnej orientacji cały czas wiedziałem gdzie jest Leśny Elf i jego pupil. (połączenie umysłów i wietrzna ochrona aktywne)

Sesio - 2010-02-01 22:40:37

Aurora się nie ruszała więc dalej była po za Twoim zasięgiem natomiast ja zeskoczyłem z drzewo ciągle majac ochronę wietrzną.
-Mówiłem Ci ,że nie możesz tego robić, dopiero jak pójdę stąd-powiedziałem do elfki wyrywając jej błotnik, ciągle byłem czujny więc żaden atak z zaskoczenia nie mógł mnie zaskoczyć(o.O?!).
Stanąłem w pozycji obronnej w jednej ręce miałem jeden z mieczy ,druga była wolna, czekał ,ąz się ukaże tajemniczy wielbiciel.

Cintre - 2010-02-01 22:49:43

ja pierdut! Uważam, że to nie fair, że Pan Narrator, który bierze udział w wydarzeniach, decyduje, co się komu udało... O.o
_________

Nie przejęłam się stratą błotnika. Miałam jeszcze spory zapasik w kieszeniach. Trzeba być przezornym.
Zirytowało mnie z kolei to, że nikt nie raczył posłuchać mojego rozkazu. Banda, a w zasadzie dwójka, bałwanów. Czemu ja zawsze na takich trafiam?
-Ty, stój tu! - wydałam polecenie cholernemu leśnemu, a sama udałam się we mgłę.
Znalezienie mroczniaka nie mogło być trudne. Zapach Podziemi czułam na kilometr.

Yenshü - 2010-02-01 23:00:25

Jaki zapach ? oO Dokładnie się umyłem a nie ;p

Cintre podzielam twoje zdanie hehe
---------------
*Bidna Cintre...*-pomyślałem. *Co ona sobie wyobraża tak wchodzić w mgłę...*  Nagle w obrębie 50m zapanował kompletny mrok(zaklęcie Mrok). Ciemność. 0 światła nul.  Wysłałem mojego węża w stronę kotowatego. Jako, że węże widzą w podczerwieni oraz odczytują zapach z powietrza z łatwością wyczuwa kota który jest na tyle wielki aby powalić drzewo. Kazałem mu podpełznąć jak najbliżej i ugryźć kota w podbrzusze. miejsce które jest najbardziej odsłonięte. Poly stara się wykonać polecenie ale co z tego wyniknie? To zobaczymy w następnym odcinku. W kota wysłałem także zaklęcie Tchnienie śmierci. ( w opisie nie było mowy o żadnym zapachu ani dziwięku zaklęcia.

Sesio - 2010-02-02 16:01:30

Cintre nie znalazła Yena, zbyt gęsta mgła, Yen się chował po za tym na całych bagnach był ten sam straszliwy odór.
Aurora dostała zaklęciem ,a później w oszołomieniu nie mogła zareagować na węża, który bezczelnie urąbał ją w brzuch.
Dookoła zapadł mrok, totalna ciemność. Miałem na sobie dalej wietrzną ochronę, dodatkowo z ust wypuściłem dym i zacząłem na ślepo odskakiwać do miejsca gdzie wcześniej widziałem elfkę.
-Pierdziele te Wasze zasrane sztuczki-zawołałem.

Cintre - 2010-02-02 17:35:19

Cholerna mgła i przeklęty smród coraz bardziej mnie irytowały. W dodatku, ten otępiały Leśniak nie został tam, gdzie mu kazałam. Próbował podążać za mną, kompletnie ślepy. To mogło się dla niego źle skończyć i wcale nie było mi przykro. Brnęłam przez mgłę, klarując sobie pole widzenia kontrolowanymi Wichrami. Za sobą zostawiałam Szlak igieł, który miał wbić się w stopy śledzącego.
Nie planowałam go zabijać, jeszcze nie teraz. Dobra, początkowo nie planowałam zabijać nikogo, ale najwyraźniej mój pobratymca był totalnym tchórzem.
Dookoła zapanował całkowity mrok i nie widziałam PRAWIE nic. Taki efekt mogło mieć tylko zaklęcie Mroku.
-TCHÓÓRZE!!! - wrzasnęłam. -Hej, ty tam! Przynosisz hańbę frakcji! Wszyscy przynosicie... Lepiej wyłaźcie, bo rozwiążę sprawę po swojemu, a to, tym razem, nie będzie przyjemne!
Wystrzeliłam w powietrze Błysk licząc na to, że uda mi się przez ten ułamek sekundy dostrzec tego ukrytego idiotę. Byłam zwiadowcą, moja spostrzegawczość musiała przekraczać normę.

Yenshü - 2010-02-02 17:49:13

Mrok już powoli ustawał. (wkońcu zaklęcie to trwa 1 turę). Wstałem i Krzyknąłem:
Pani Mentor to się widzę w ogóle nie zmieniła! Dzięki wężowi wiedziałem że nie ma ich nigdzie blisko, a Kotek leżał sparaliżowany.
Dawno żeśmy się nie widzieli!-Krzyknąłem.
A ty młody leśny wojowniku nazywasz się Sesio jak mniemam prawda?!

Sesio - 2010-02-02 18:33:44

Wysyłając błysk Cintre dostrzegła ledwo Yena i podeszła do niego na jakieś 15 m.
Gdy tylko poczułem ,że coś wbija mi się w nogę stanąłem. Widziałem już wszystko, mrok ustał.  Poczułem , że Aurora cierpi, jednak sama zadbała o siebie. Mimo gorszego samopoczucia, Aurora swoja łapą przycisnęła ,malutkie ustrojstwo do ziemi. Złapała w zęby węża, zaraz za głową,tak by nie mógł jej ugryź. Zaczęła iść powoli w moją stronę.
Usłyszałem głos. Widząc elfkę ,dostrzegłem kontury jeszcze kogoś. Słowa, chyba skierowane do mnie, roześmiałem się jednak za chwilę słysząc własne imię ,głęboko się zastanowiłem. Skąd zna moje imię. Jednak nie przejmowałem się tym długo.
-Jeśli to Twój biedny wężyk to lepiej wyjdź ,chyba że chcesz pogrzeb organizować-zawołałem głośno.
Aurora była już przy mnie. Wietrzna ochrona okrywała mnie. Wysłałem dwa powietrzne cięcia w stronę nieznanej sylwetki.

Raziel - 2010-02-02 21:51:11

Dobra, no więc tak. Przeczytałem całość (No przynajmniej te ważniejsze rzeczy xDD) i doszedłem do następujących wniosków:

- Po pierwsze, to Ses widzisz tylko Cintre, bo Yen to gamoń tchórz i siedzi na drzewie i się chowa :P
- Po drugie, mało to możliwe, żeby kocur złapał węża w pysk, nic nie widząc, ale to już jest wyjaśnine z Yenem i on nie ma nic przeciwko :D.
- Po trzecie, Twój kocur nawet jeśli jeszcze stoi na nogach, to nie będziesz mógł go wykorzystywać w walce normalnie, bo jest ranny, zdezorientowany itp.
- Po czwarte Twoje powietrzne cięcie, nie będzie ani celne, ani efektywne (co rozumie się samo przez się jeżeli mówimy o braku celności), gdyż dostałeś z igieł i zostałeś ranny, co powoduje oczywiście zdezorientowanie.

To chyba wszystko na ten temat.

Cintre - 2010-02-02 22:10:48

Och, no tak. A któż inny by to mógł być? Chociaż nie powiem, miałam nadzieję, że z mojego jedynego ucznia, udało mi się wyplenić, przynajmniej większość pokładów tchórzostwa. Najwyraźniej się myliłam.
Mogłam to uznać za swoją porażkę, ale wolałam myśleć, że to wszystko było jego błędem.
Wykonałam Wyskok i znalazłam się tuż za nim.
-Tez mi cię miło widzieć, dzieciaku. A teraz, stalagmitofilu, zabieraj się do roboty! - krzyknęłam i przy użyciu Wybicia wykopałam go prosto w kierunku leśniaka.
Pan "wygodnicki-podrywacz-zawalidroga" zaliczył piękny lot.

Yenshü - 2010-02-02 22:25:09

Pani Cintre mnie wybiła. Nieźle widac się wku***.
Przy zielonym gościu telemarkiem wylądowałem - Witam pana, porozmawiać chciałem.
W mojej wiosce, doszły mnie słuchy - że nie mordujesz niewinnych, nie jesteś okrutny.
Czy chciałbyś zamienić ze mną, chociaż słów kilka-wytłumaczę Ci wszystko, to taka nowinka.
Na wszelki wypadek, miecz swój złapałem - do walki gotowy, twardo stałem.

Sesio - 2010-02-03 18:26:18

Kiedy elf mówi do mnie, kopię go w klatkę piersiową by poleciał do tyłu. Łapię się za obie stopy i znieczulam je. Mam na sobie dalej Wietrzną ochronę Aurora kładzie się koło mnie i nie może już wstać. Trzyma dalej węża w pysku. Podchodzę do niej i kucam przy niej. Znieczulam miejsce ugryzienia i rozcinam sztyletem jej ranę. Ona dalej patrzy na oba mroczne elfy więc mnie ostrzeże poprzez połączenie o zagrożeniu. Staram się wyssać jad.

Cintre - 2010-02-03 18:45:07

Sytuacja zaczyna być coraz dziwniejsza. Nie mam zielonego pojęcia, co właściwie się tu dzieje i, co ważniejsze, dlaczego. Czy ten przeklęty stalagmitofil całkowicie stracił rozum?
Jesteśmy na bagnach, cuchnie, ma przed sobą leśnego, a on zamiast walczyć, plecie farmazony!
Może oni wszyscy naćpali się jakichś trujących grzybków...
Podeszłam do Yena i spojrzałam na niego z pogardą.
-Nie pamiętasz już, jak używa się miecza? - spytałam. Byłam wściekła. -To sobie, cholera, przypomnij!- Popchnęłam go w stronę leśniaka.
-A ty - rzuciłam do miłośnika bagien -ty się chociaż broń porządnie! - Posłałam w jego stronę jeden, ale za to wzmocniony, pocisk Trupiej Ciemności (zaklęcie mocniejsze, II krąg).

Usiadłam na ziemi i czekałam, aż coś się wreszcie stanie. Wyglądało na to, że będę musiała wziąć sprawę w swoje ręce.

Yenshü - 2010-02-03 18:55:01

Gdy dostałem kopniaka w brzuch odskoczyłem nieco do tyłu. Nagle pojawiła się koło mnie Cintre i zaczęła coś do mnie mówić.
-Pamiętam, pamiętam. Spokojnie. Tylko, że problemem jest to, iż mam go nie zabijać. Dostałem polecenie unieruchomić go i porozmawiać.-Powiedziałem klepiąc się po głowie.
Użyłem zaklęcia wybuch pomiędzy Sesiem a kotem, aby ich rozdzielić. Jeżeli mi się udało to doskakuję do kota i przystawiam mu miecz do szyi. (Już chyba nie jest w stanie walczyć nie ?)
Naprawdę chcę z tobą tylko porozmawiać.-powiedziałem spokojnym głosem.

Sesio - 2010-02-03 19:24:44

Słysząc wymianę zdań mrocznych ,myślałem że mi się uda. Jednak nie zdążyłem zareagować na ostrzeżenie Aurory i dostał mroczną energią. Poleciałem do tyłu. Zaraz nastąpił dziwny wybuch, blokując mi drogę do kocicy. Znieczuliłem[/i zranione miejsce, dobyłem miecza do prawej dłoni. Jednak młody mroczniak już przyłożył miecz do szyi kocicy. Aurora była zagrożona, nie wiedziałem co zrobić, nie miałem szans. Posłałem myśl do niej. [i]Trzymaj się mała. Mocniej zacisnąłem dłoń na rękojeści Dakry i splunąłem elfowi pod nogi.
-Czego chcesz-zapytałem.

Cintre - 2010-02-03 19:45:32

Unieruchomić? Porozmawiać? Tak, oni wszyscy oszaleli. Może w innych okolicznościach przysłałabym im medyka, ale tu i teraz była wojna. Przynajmniej miała być. Z założenia.
To wszystko do siebie zwyczajnie nie pasowało. Wiedziałam, jakie są rozkazy wobec owego leśniaka, w końcu sformułowanie "wiesz, co z nim zrobić" jest raczej jednoznaczne.
Siedziałam na ziemi i obserwowałam wszystko uważnie, gotowa w każdej chwili zareagować.
Miałam nadzieję, że mój uczeń, nie okaże się jednak strasznym imbecylem i zachowa się, jak na wojownika przystało. Szantaż emocjonalny był dobrym posunięciem - może odzyskiwał zmysły...

-Tak, tak, jasne. Pogadajcie sobie. Tylko dajcie znać, jak skończycie tą bezsensowną konwersacje - też chciałabym dorzucić swoje 3 ogniki - powiedziałam, nie spuszczając ich z oczu.
Postanowiłam wrócić do "Planu 0", przynajmniej w przypadku leśniaka. Z Yenem... cóż, z nim rozprawię się inaczej.

Yenshü - 2010-02-03 20:30:12

Na początku chciałem Ci powiedzieć, że nie chcę zabijać twojej kocicy. Nie widzę nic dobrego w zabijaniu bezbronnych zwierząt. Więc jeżeli nie dasz mi powodu do obaw możesz być pewien, że nic się jej nie stanie.
-A ty droga mentorko mam prośbę. Jeżeli możesz to opuść nas, lub nie przeszkadzaj. Wszystko co tu widziałaś i słyszałaś -zapomnij. Proszę.
-Powiedziałem i kucnąłem. Spojrzałem na swojego węża. Leżał niestety martwy. (przepraszam, że sam o tym zadecydowałem.)
*Cóż młody. Przykro mi... zabił Cię twój własny jad...* - skurcz jamy ustnej który towarzyszył paraliżowi zacisnął szczękę kocicy.

Sesio - 2010-02-03 20:48:39

Błyskawicznie przerzuciłem miecz do drugiej ręki. Zakręciłem nim w dłoni i szybkim ruchem schowałem do pochwy, chciałem żeby elf wiedział ,że potrafię się posługiwać moimi mieczami i żeby mnie nie lekceważył. Zaśmiałem się głośno.
-Nie chcesz jej zabijać i nie zabijesz, bo jad robi to za Ciebie-powiedziałem zdenerwowany.
Nie wiedziałem co robić ,życie kocicy było dla mnie najważniejsze, w końcu znałem ją od małego. Poruszyła mnie druga sprawa, oni się znali, uczeń i mentor, w tym samym czasie ,w tym samym miejscu, a inne cele, a ja w samym środku tego gówna.

Cintre - 2010-02-03 21:18:36

A jednak! Okazał się być całkowitym bałwanem. Czy on, na cholerę, nie widział, że elf, z którym rozmawia to leśny? I to nie jakiś tam, przechadzający się po lesie, nikomu niewadzący leśny, ale PODŁY SABOTAŻYSTA.
Pf.
Nie ważne. Mój plan pozostawał bez zmian. I bynajmniej nie zakładał opuszczenia tego miejsca. Byłam zwiadowcą.

-Och, nie przeszkadzajcie sobie - powiedziałam sarkastycznie - Zapomnienie czy opuszczenie tego miejsca nie wchodzi w grę, Yen. Zapominasz, kim jestem. Sama zadecyduje, co zrobię z zasłyszanymi tu informacjami - dodałam groźnie. To wszystko skończy się lepiej DLA WSZYSTKICH, jeżeli nie spróbują tego negować. - A jej - wskazałam na kocicę -mogę delikatnie pomóc - patrzyłam wyczekująco na leśnego. Zawsze lubiłam zwierzęta.

Yenshü - 2010-02-03 21:27:02

-Oj moja droga mentorko. Myślałem, że chociaż tym razem nie będziesz utrudniac mi życia...
Spojrzałem się na nią, Sesia i dodałem
Chyba nie możemy tu przy niej o tym jawnie powiedzieć... Powiem tyle. Mam podobne plany co ty bodajże. Mam nadzieję, że zrozumiałeś. I jeżeli byś miał ochotę się spotkać to daj mi jakkolwiek znać. Tylko nie strzałą w plecy. - Powiedziałem i odsunąłem się od kocicy chowając miecz. Stanąłem tak, że widziałem całą trójkę. Kocice, Cintre i Sesia.

Sesio - 2010-02-03 22:03:44

Wysłuchałem w skupieniu elfa. Na potwierdzenie swoich słów odsunął się od Aurory. Czyżby nie był wrogo nastawiony?! Tylko że to mogła być pułapka i tak byłem na straconej pozycji. Gdy elfa wskazała na Aurorę i powiedziała coś o pomocy rzuciłem do niej.
-Spróbuj tylko a ukrócę Cie o głowę- mimo że przyjemna dla oka, nie miała dobrych zamiarów.
Doskoczyłem do gepardzicy ,wziąłem ją na plecy i odsunąłem się kilka metrów do tyłu, Widziałem oba elfy. Zastanawiałem się skąd elf wie o moich planach, taka niewiedza była strasznie frustrująca. Jednak musiałem to wykorzystać w najlepszy możliwy sposób. Aurorę przewiesiłem przez bark i trzymałem jedną ręką, by drugą mieć wolną do rzucania zaklęć.
-Ty..-zwróciłem się do elfa-Pomóż mojej gepardzicy ,tym samym udowadniając swoje dobre zamiary-wskazałem na elfkę palcem-A ta pani starsza mentor chyba będzie problemem dla mnie i może dla Ciebie. W tym momencie ryzykuję bardzo wiele, ale stawiam wszystko na jedną kartę-popatrzyłem się na elfa-Jesteś ze mną albo z nią ,wybieraj-dokończyłem będąc gotowy do ataku lub obrony.

Cintre - 2010-02-03 22:41:18

Odczytanie atmosfery nie było trudne. Wyglądało na to, że miałam do czynienia ze zdrajcą frakcji. Dodatkowo bolesne było to, że okazał się nim mój własny uczeń. Szkoda, zapowiadał się owocnie. Miałam nawet ochotę odwiedzić go niedługo w koszarach - podobno został mentorem, ale teraz to już nie wchodziło w grę.

Musiałam zmienić plany. Wszystkie. Nie mogłam dopuścić do jakichkolwiek dalszych konszachtów. Do knucia rzeczy z założenia złych. Chciałam zdobyć informacje i ocenić sytuację, ale teraz nie miałam wyboru.

Wstałam.
-Spokojnie, elfiątko - powiedziałam sarkastycznie -Chciałam jej pomóc znosić ból, a nie ją zabić. Nie mam w zwyczaju mordowania bogu ducha winnych zwierząt.
Wciąż mając oko na leśnego, szybko podeszłam do mojego byłego ucznia.
-Nie zaboli - wyszeptałam mu do ucha, kładąc mu dłoń na ramieniu.
Jego zdanie było dla mnie zupełnie jasne, ale nie zamierzałam robić mu krzywdy, bez potrzeby.
Z czystej ciekawości poczekałam jednak na jego odpowiedź.

Yenshü - 2010-02-03 22:54:13

Obserwując sytuację nieco się zdenerwowałem. Atmosfera mi się nie podobała.
-Czy wy musicie od razu siebie zabijać? Jeżeli możecie to odłóżcie bronie. I chodźcie do mnie- powiedziałem, siadając na jednym z pieńków.
-Nie mogę wybrać żadnej ze stron. Jest to walka mojej przeszłości z przyszłością. Moich planów i moich wspomnień. Czemu musicie się zabić? Z tego, co wiem, Sesio, oszczędziłeś już jedną elfkę i jesteś raczej pożądanym elfem. Widać to też po tym, jak traktujesz swoją kocicę. A ty Cintre? Rzadko robisz rzeczy, których nie musisz. A czy dostałaś zadanie zlikwidowania tego elfa? - zapytałem.
-Więc jeżeli chcecie to mam przy sobie 3 zielone grzybki. Możemy sobie zapalić i porozmawiać jak cywilizowane elfy. Nie musimy się zabijać...

Sesio - 2010-02-03 23:22:44

-Czemu wszystko jest takie skomplikowane-mruknąłem pod nosem i zbliżyłem się do elfów, jednak dalej zachowałem bezpieczna odległość i położyłem kotkę na ziemi.
-I tak bym jej nic nie zrobił-westchnąłem pokazując palcem na elfkę.
Podszedłem do niej i wyciągnąłem do niej dłoń.
-Sesio jestem-powiedziałem i skierowałem się do elfa.
Gdy byłem blisko niego również wyciągnąłem dłoń:
-Moje imię już znasz, chociaż nie wiem skąd-powiedziałem po czym wyprowadziłem cios w jego szczękę.(moja siła i szybkość są większe więc powinienem trafić bez problemu, po za tym Yen był zaskoczony, ale to zostawiam Waszej ocenie ,żeby nie było że stronniczy jestem). Jeśli trafiłem to mówię;
-Wybacz, to za Aurorę-wróciłem do niej i ukląkłem ,zwracając się do elfa.
-Możesz jej pomóc-zapytałem elfa zmartwiony-W końcu to był Twój wąż, ledwo łapię z nią kontakt

Cintre - 2010-02-03 23:36:04

moim zdaniem, Ses trafił
_____

Odszedł i usiadł na pieńku. I właśnie próbował wyprodukować z siebie coś, co nie byłoby bełkotem.
-Nie wiesz, jakie rozkazy dostałam i nie znasz mnie na tyle, by wiedzieć, jak postępuję, zdrajco! - wysyczałam przez zęby. Czułam się skołowana, ale nie zamierzałam tracić czujności.
Gdy podszedł do mnie ten przeklęty miłośnik bagien, nie ruszyłam się nawet na krok.
-Moje imię jest nieistotne - uśmiechnęłam się do siebie i podałam mu rękę. Długo nie puszczałam uścisku, wpatrując się w jego twarz. Lustrując jego oczy. Mogłabym załatwić to wszystko tym jednym uściskiem ręki, ale ciekawość zwykła brać we mnie górę. Nikt nie mówił, że zwiadowcy postępują racjonalnie.
W końcu puściłam jego dłoń i podeszłam do Yena.
-To jak będzie z tymi grzybkami? - zapytałam.

Yenshü - 2010-02-03 23:56:41

Niestety...-Powiedziałem do Sesia.
Nie posiadam odtrutki ale sądzę, że jeżeli w ciągu 3-4h dostarczysz ją do lecznicy i dostanie surowicę to wyjdzie z tego. - powiedziałem i wyciągnąłem z kieszeni ususzonego grzybka.
To jak ma ktoś lufkę, bibułkę albo bongo ? A i jakieś zapałki by się przydały.

Sesio - 2010-02-04 00:02:43

Popatrzyłem na poranione stopy , które zaczęły znowu boleć i krwawić. Po za tym miejsce po uderzeniu ciemnej energii też mi doskwierało. 3-4 godziny , nie za wiele. Jednak musiałem zdążyć. Podniosłem Aurorę i trzymałem ją częściowo na plecach i barku. Uginałem się pod jej ciężarem z powodu ran, powoli odchodziłem.

Cintre - 2010-02-04 00:08:21

-Spokojnie, 4 godziny to kupa czasu, ale skoro już stąd idziesz... - spojrzałam uważnie na elfa i rozważyłam w głowie wszelkie możliwe opcje. -[ i]Podejdź tu jeszcze na chwileczkę[/i] - powiedziałam.
-A ty Yen... Ogarnij się, te grzyby je się tak. Nie trzeba robić z nich skrętów - Pokiwałam z dezaprobatą głową i wyciągnęłam rękę po kawałek jednego.

Yenshü - 2010-02-04 00:14:36

Właśnie Sesio. Poczekaj. Te grzybki poprawiają zmysły i... rozweselają-Dodałem.
Cintre może i masz racje ale mi zawsze "lepiej wchodziły" palone niż jedzone. - powiedziałem podając jej kawałek grzybka.

Sesio - 2010-02-04 00:16:59

Podszedłem do "Moje imię jest nieistotne" nie wiedząc czego ode mnie chce. Popatrzyłem na nią pytająco.
-Dzięki,ale nie skorzystam, lubię sobie wypić, ale żadnych dziwnych rzeczy nie zażywam

Cintre - 2010-02-04 00:22:24

Wzięłam kawałek grzyba od Yena i zwróciłam się ku Leśniakowi. Położyłam mu dłoń na ramieniu i usunęłam z jego pamięci wszystko, co związane było z moją osobą (Wieczne zaciemnienie). Musiałam pozostać incognito. Przynajmniej wśród frakcji wroga. Miałam tylko nadzieję, że mój były podopieczny będzie trzymał język na wodzy.   Cieszyłam się, że nie wie, jaką funkcję tak naprawdę spełniam. Wiedziałam za to, że wpakował się w coś niedobrego i musiałam wiedzieć w co - odkąd, jako jedyny z moich uczniów, skończył koszary - jego los dziwnie mnie interesował. Tym zajmę się później.
Nie miałam czasu by majsterkować teraz z jego pamięcią.
Musiałam zniknąć z pola widzenia nim zdezorientowanie, będące niejako skutkiem ubocznym mojego czaru, przestanie działać.
Lekko wyczerpana użyłam Wietrznego Chodu i odbiegłam na tyle daleko, by Leśniak mnie nie widział. Przyklęknęłam i zaczęłam zbierać błotnik.

Yenshü - 2010-02-04 15:19:14

Dobra. Powodzenia i mam nadzieję, że twój kotek nie skończy tak jak moja Poly...-powiedziałem żegnając się z leśnym. Nagle Cintre go dotknęła i zaczeła uciekać. Nie wiedziałem co się stało Sesio przez chwile stał jak posąg.
Żegnaj-Rzuciłem nie interesując się za bardzo tym co się z nim stanie i wróciłem do wioski.

Sesio - 2010-02-05 13:46:34

Zdezorientowany położyłem kocicę na ziemi a sam usiadłem ciężko. Złapałem obiema dłońmi głowę i popatrzyłem na elfa.
-Tak, żegnaj, bądź tu za dwa dni, wtedy pogadamy-powiedziałem i zamknąłem oczy.
Moje myśli krążyły jak szalone, nie wiedziałem co się dzieje i dlaczego jestem w tak dziwnym stanie. To spotkanie z elfem było bardzo nietypowe. Miałem luki w pamięci a ostatnie co pamiętam to jak elf mówił o grzybach a później ten stan oszołomienia i dezorientacji. Po kilku minutach otworzyłem oczy i czułem się dobrze. Dokuczały mi rany, musiałem na początku walczyć z tym elfem ?! Tyle rzeczy się nie zgadzało. Popatrzyłem na ziemię, następna niepokojąca rzecz. Ślady butów na ziemi tuż obok mnie. Ktoś tu stał a nie przypominam sobie ,że ten elf do mnie podchodził. Rozglądnąłem się, w pobliżu były pozrywane błotniki, nie wykonałem zadania, cholera, a nie pamiętam czy elf miał je przy sobie.
-Ehhh...-dziwna sprawa, ale nie mam czasu, wziąłem Aurorę na plecy i pognałem do frakcji.

Podsumowanie:
Cintre: dostajesz 450 ogników + 100 za mój rysopis i informacje , 5 pkt statusu
Yen: 400 ogników i 0 pkt statusu, jakby nie patrzeć działasz na szkodę frakcji

GotLink.pl