Cintre - 2009-12-02 18:20:41

Gdzieś głęboko w lesie, tam gdzie nikt nie odważa się zapuszczać, leży moja kryjówka, kryjówka zwiadowcy.
Zwyczajowo śpię na ziemi, schowana tak, by nikt nie mógł mnie odnaleźć, albo między gałęziami rosnących tam ogromnych drzew.

A w górze, rozpięty pomiędzy tymi drzewami, leży mój podniebny domek. Zbudowany z drewna, parterowy, ale o dość dużej powierzchni. Żeby się do niego dostać trzeba być niezwykle gibkim akrobatą, bo znajduje się on bardzo wysoko.
Od dołu, podwieszona jest do niego huśtawka na długich linkach, na której wręcz uwielbiam spędzać czas.
W środku chałupka wygląda niemal jak każda, tyle że nie ma okien.
Duże łóżko, kilka szafek, stolik, kanapa, porozrzucane wszędzie bronie, książki czy nuty - codzienność.

A łazienka?
Nieopodal znajduję się jeziorko i rzeczka, które za takową łazienkę mi służą.
I wszędzie dookoła kryją się moje poukrywane skarby.

Cintre - 2010-02-05 18:02:42

Wróciłam do kryjówki po misji sabotażowej. Błotnik przekazałam strażą granicznym - nie miałam już siły i ochoty wchodzić głębiej w podziemia. Las wydawał mi się w tej chwili idyllą.
Celeb czekał na mnie w kryjówce i przezornie szczerzył kły. Kiedy mnie nie było - ktoś przecież musiał pilnować okolicy. Ktoś musiał pełnić funkcję zwiadowcy. Choćby tym kimś miał być wilk.
Pogłaskałam go, a on radośnie zamachał ogonem. Już wkrótce, już niedługo pozwolę mu pójść ze mną.
Teraz musiałam odpocząć. Wkrótce czekała mnie kolejna wyprawa do Frakcji.
Zdobyłam ważne informacje. Informacje, które z pewnością przydadzą się w walce.
Przytuliłam się do Celeba i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam wtulona w jego futro. Spaliśmy tak oboje. W krzakach pod drzewem.

Przyszłam o: 18:00
Kończę o: 22:00

Obudziłam się 4 godziny później. Było ciemno, bezwietrznie. Celeb stał na wzgórzu nieopodal i cicho łkał do księżyca. W takich chwilach zawsze zastanawiałam się, czy te dziecięce opowiastki o wilkołakach mają w sobie choć trochę z prawdy. Szerze wątpiłam.
Podeszłam do niego i usiadłam na skalnej półce. Siedzieliśmy tak przez chwilę - ja wpatrzona w gwiazdy, on rozmawiający z satelitą. Orion ślicznie pobłyskiwał na niebie.
Żal było mi opuszczać las o takiej porze, szczególnie, że dopiero, co do niego wróciłam, ale nie miałam dużego wyboru.
Musiałam dostarczyć informacje władcy i to, jak najprędzej. Poza tym - miałam parę ważnych spraw do załatwienia w Podziemiu. Kilka informacji do zebrania. Kilka miejsc do odwiedzenia.
Pogłaskałam wilka, spoglądając w jego czarne ślepia.
-Następnym razem zabiorę cię ze sobą, obiecuję - powiedziałam, podnosząc się z ziemi. Odwrócił pysk i znów spoglądał w pobrużdżoną twarz księżyca. Niczym w letargu.
Odwróciłam się na pięcie i rzuciłam się biegiem ku Mrocznej Frakcji. Gnał mnie wiatr.
Wiedziałam, że zrozumie.

Cintre - 2010-02-07 21:29:59

Niestety, w podziemiach nie udało mi się załatwić wszystkiego, co planowałam, ale cóż poradzić... Los lubi płatać takie figle. Oj, cholernie lubi. Wróciłam do lasu lekko przygnębiona.
Celeb nie czekał na mnie w kryjówce; zapewne był właśnie na zwiadach. A może zwyczajnie poszedł zapolować na posiłek? Robiło się chłodno, ale mi zupełnie to nie przeszkadzało.
Wskoczyłam na huśtawkę i zaczęłam bujać się energicznie. Wiatr omiatał mnie lekceważąco, rozpędzał bardziej i bardziej. Kochałam ten pęd. Zapach lasu i uczucie latania. Pod nosem cicho nuciłam piosenkę.

"...when God left the ground to circle the world..."

Celeb wrócił, a na jego kłach wciąż czerwieniła się krew. Podszedł do mnie szczerząc groźnie swoje uzębienie. Warczał. Odwdzięczyłam mu się tym samym - dzikim warknięciem, groźną miną. Żadne z nas nie zamierzało przegrać i w rezultacie żadne z nas nie wygrało.

Tym razem miałam dla niego niespodziankę. Przyniosłam z Frakcji zaklęcie, które mogło znacznie zmienić nasze relacje. Moje i Celeb'a. Na lepsze; zawsze na lepsze.
Zaklęcie było trudne do opanowania. Wymagało cholernego skupienia, ale wchodziło w krew. Stawało się bierne. Łączyło nasze umysły nierozrywalną nitką. Zawsze zastanawiałam się, jak wygląda świat oczyma wilka. Teraz miałam się o tym przekonać. A on, on miał dowiedzieć się, jak ja postrzegam rzeczywistość.
Próbowałam przesyłać mu do mózgu obrazy, słowa, uczucia - początkowo bez skutku. Celeb też nie był w stanie   podzielić się ze mną najmniejszym impulsem swych myśli.
Ale oboje wiedzieliśmy w czym tkwił sekret tego czaru. Kluczem do niego była wytrwałość - cecha każdego cholernego zwiadowcy.
Gdy w końcu nam się udało, przekaz z obu stron był prosty: "Idźmy już spać...!" - nauka była wyczerpująca i kilka godzin drzemki zdawało się być wiekuistym zbawieniem.

Czas rozpoczęcia: 21:28, 7 luty
Czas zakończenia: 03:28, 9 luty

Cintre - 2010-02-09 21:55:31

Wyspałyśmy się za wszech czasy, a ja miałam ochotę na małą kąpiel w jeziorku. I na małe 'przyjemne-z-pożytecznym'. Przyniosłam bowiem ze sobą jeszcze jedno, świeżo opracowane zaklęcie, które miało umożliwić mi oddychanie pod wodą. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - opatentuję je i udostępnię do ogólnego użytku. Zapieczętowanie go w bibliotece było tylko formalnością.
Wskoczyłam do wody i próbowałam stworzyć dookoła swoich ust bańkę z powietrzem. Początkowo kończyło się na tym, że z braku tlenu wypływałam na powierzchnię, ale w końcu próby zaczęły przynosić efekty. Nigdy nie myślałam, że będę się czuć, jak ryba w wodzie.

Zaczynam: 21:55, 9 luty
Kończę: 12:55, 10 luty

GotLink.pl