Forestwars

Ogłoszenie

Poradnik nowego użytkownika

1. Czytamy regulamin.

Jest to najważniejszy zbiór reguł i zasad panujących na forum. Każdy ma obowiązek się z nim zapoznać i GO PRZESTRZEGAĆ!

2. Czytamy informacje.

Informacje na temat fabuły forum i wszystkich zagadnień gry są równie ważne jak regulamin forum. Bez nich ani rusz.

3. Rejestrujemy się.

Zakładamy swoje konto. Nick musi brzmieć klimatycznie, zaczynać się od wielkiej litery i nie może zawierać cyfr.

4. Zakładamy Kartę Postaci.

W KP zawarte są wszystkie najważniejsze informacje, dotyczące naszej postaci. Trzeba uzupełniać ją w miarę postępów i rozwoju.

5. Potwierdzamy zaznajomienie się z regulaminem w TYM temacie .

6. Czekamy na akceptację KP.

7. Udajemy się do koszar swojej frakcji i tam rozpoczynamy fabularną naukę.

Tu zaczyna się prawdziwa rozgrywka. Mentor nauczy nas podstawowych umiejętności, potrzebnych w dalszej grze.


Ósmy i najważniejszy punkt: Dobrze się bawimy!


AKTUALNOŚCI FABULARNE:



Frakcja leśnych została osierocona. Ciało, zamordowanej przez jeden z mrocznych klanów, Maiev wciąż nie zostało pochowane. Chyba wypadałoby się tym zająć i obrać nowego władcę.



Check THAT

#1 2010-01-08 08:01:26

 Shuguar

Użytkownik

Zarejestrowany: 2009-12-26
Posty: 65
Rasa: Mroczny Elf
Ranga: Elendiar
Bóstwo: Kiaransal
Status społeczny: 0 (Neutralny)
Leśne ogniki: 250

Shuguar

http://www.imagic.pl/files//15709/Forestwars/starypapier-Prolog.gif


   Historia ta rozpoczyna się tuż przed moimi narodzinami. Wojna krążąca w naszym królestwie przeciwko Leśnym Elfom wydawała się wieczna, trwała wiele setek lat i pewnie będzie jeszcze kilka wieków. Zginęło w niej wiele pokoleń wspaniałych elfów, których imion nikt nie będzie pamiętać.
   Mój przyszły ojciec Esteriol znajdował się tuż przed linią wroga, oddzielała ich jedynie polana, której wielkość można było określić dwoma strzałami z dużego bojowego łuku. Ojciec wraz z drużyną w której się znajdował mieli za zadanie chronienie wschodniej części skraju lasu, tak aby żadna żywa, czy nie żywa istota nie przeszła, włącznie z magią i jej tworami. Ochrona lasu była trudnym zadaniem, ponieważ ciągłe alarmy o karzdej porze dnia i nocy były uciążliwe. Wszędzie krążyli zwiadowcy, chcący dowiedzieć się wszystkiego czego tylko można o wrogu oraz uszczuplić po cichu liczebność wroga.
   Nikt dotychczas nie miał szczególnej przewagi. To miało się zmienić Mroczne Elfy dowiedziały się o zbliżająych się posiłkach dla wroga, mistrzowie magii oraz szermierki, którzy mieli przesunąć linię obrony jak najdalej od polany w głąb lasu.


* * *




   Zimno wszystkim dawało się we znaki, każdy próbował owinąć się czym kolwiek byle nie odczuwać tego przeraźliwego wszechobecnego zimna panującego w całym lesie. Kapitan całej załogi poinformował swoich elfów, że dopiero wiosną zdejmą ich z pierwszej linii natarcia by mogli trochę wypocząć i nabrać sił w razie nasilenia wrogich ataków.
   Dwa miesiące później dotarły posiłki, choć nie takie jakich się można było spodziewać. Miały dotrzeć co najmniej dziewięć oddziałów, a nie trzy i na dodatek zebrane z innych, które zostały przetrzebione przez wroga.
Wśród nich była moja matka, jedna z czterech zwiadowczyń. Niva Inuviel.
   Dzień po tym jak dotarły posiłki został wyprowadzony pierwszy wypad na siły wroga ze wschodniej strony. Dokonało go ponad 30 elfów ochotników. Bitwa pod osłoną nocy trwała dość krótko, skrytobójstwo w tych złych czasach było podstawą przeżycia na linii nieprzyjaciela. Wrogi oddział został rozproszony, lecz nie na długo. Nie dobitki wycofały się i przegrupowały, po czym przystąpiły do kontr ataku. Na szczęście zdążyliśmy się umocnić, więc walka wyglądała by dla obserwatora z boku jak rzeź. Leśne padały od strzał wylatujących z nikąd, srebrnych pocisków niosących śmierć, oznajmiających ją gwiżdżeniem lotek. Walka trwała trzy dni, po czym uspokoiło się. Wróg już wiedział że nie oddamy tego skrawka ziemi tak łatwo.
   Wtedy mój ojciec poznał moją matkę, która akurat w tym momęcie uzupełniała zapasy strzał w swym kołczanie. Od razu się zaprzyjaźnili i wiedzieli że będzie to coś więcej a niżeli tylko przyjaźń.
   Oddział ten wycofano dopiero latem z pierwszych linii i dano przepustkę na czas nieokreślony. Ten czas przeznaczyli na poczęcie dziecka, ponieważ każde było na wagę złota.

http://www.imagic.pl/files//15709/Forestwars/starypapier-rozdzia%B31Narodziny.gif


   Świergoczące ptaki nad chatką w ciepły letni dzień świadczyły o spokoju jaki panował w tym krańcu puszczy. Esteriol spoglądał nie spokojnie na Nive i na jej brzuch w którym się znajdowałem. W każdej chwili mogłem zacząć przychodzić na świat.
   Półtora godziny później do domu mych rodziców zawitał kapłan o miłym głosie oświadczając jedynie:
- Już czas Nive, już czas...
Moja matka wraz ze mną została przeniesiona do klasztoru. Tam też miałem się narodzić.


* * *



   Narodziny trwały trzy godziny bez żadnych powikłań i problemów.
   Moim małym oczom ukazała się na samym początku twarz kapłana odbierającego poród, po chwili jednak zobaczyłem tą, dzięki której przyszedłem na świat. Znajdowałem się w jednej z komnat klasztoru o wysokim sklepieniu, które ginęło w półmroku. Komnata ta była całkowitym przeciwieństwem tego gdzie mieszkali moi rodzice: ogromna, piękna, o wielkim łożu, które zajmowało centralne miejsce. Baldachim znajdujący się nad nim posiadał jedwabne zielone koturny tworzące dookoła nierzeczywiste zmienione otoczenie. Naprzeciwko znajdowało się wyjście na taras, o framudze bogato rzeźbionej. Na niej znajdowała się historia konia o jednym rogu, jednorożca. Za umeblowanie służyły tu wnęki w lewej ścianie. Prawa strona pokoju miała jedynie drzwi, wysokie o dwóch frontach z pięknymi wykończeniami. Tymi właśnie drzwiami wpadł mój ojciec z przerażeniem na twarzy. Usłyszał głos kapłana mówiący do Esteriola:
- To chłopiec.
   Świat dookoła zaczął się rozpływać i zanikać we wszech ogarniającej ciemności.
Zasnąłem.


http://www.imagic.pl/files//15709/Forestwars/starypapier-rozdzia%B32Dorastanie.gif


   Nie byłem jakoś specjalnie uzdolnionym chłopcem. Na równi z innymi się uczyłem i rozrabiałem. Zawsze wyobrażałem sobie z moim najlepszym przyjacielem jak walczymy z niewidzialnym wrogiem, którym był Leśny Elf. Bitwy te kończyły się zawsze wielkim zwycięstwem zwieńczonym wspaniałą, wylewną przemową.
   Nie raz i nie dwa widzieliśmy jak przybywali żołnierze z frontu, zmęczeni i ubrudzeni, lecz szczęśliwi. Dowiedzieliśmy się że odnosimy sukcesy na polu walki, zdobywamy coraz to nowe tereny. Moich rodziców widziałem raz na dwa, trzy tygodnie, ponieważ teraz liczył się każdy łuk i miecz.
   Pewnego dnia miał iść zwiad po naszych terenach sprawdzający co pozostało z domostw, które przed tem były w posiadaniu wroga. Ubłagaliśmy wraz z moim przyjacielem rodziców i kapitana, abyśmy mogli iść wraz ze zwiadem.


* * *




   Długo chodziliśmy za nim natknęliśmy się na zabudowania, które były w totalnej ruinie. Widocznie wróg nie chciał niczego z czym można by cokolwiek zrobić. Wyprawa ta miała trwać całe pół roku. Na swej drodze spotkaliśmy wiele podobnych widoków zrujnowanych wiosek, lub doszczętnie spalonych sprawiających wrażenie dopiero co wygasłych zgliszczy.
   W trzecim miesiącu naszej wyprawy zwiadowcy donieśli, że przed nami nie całe 2-3 godziny drogi od nas znajduje się wrogi oddział, który najwidoczniej przedarł się niepostrzeżenie przez obronę i chce iść dalej w głąb leśnego królestwa.
   Kapitan zadecydował że ich ominiemy bez wdawania się w walkę, po cichu tak aby nie dostrzegli naszej obecności. Po dojściu do jakiej kolwiek zamieszkanej wioski mieliśmy ich poinformować o tym nieprzyjacielskim oddziale.
   Wrogi oddział obchodziliśmy prawie cały dzień a i to bez skutku. Zwiadowcy donosili, iż wróg przesuwa się wraz z nami na północny wschód.
   Pewnej nocy doszło do starcia pomiędzy oddziałami naszymi z nieprzyjaciela. Widocznie ich zwiadowcy również nie próżnowali i nas wyśledzili. Starcie to rozstrzygało się zginięciem pięciu elfów w naszym oddziale i kilku w przeciwnym, lecz to jeszcze nie był koniec. Kolejne dni upływały nam w milczeniu i chowaniu się. Wróg naszą nie liczną grupę otaczał i próbował zamknąć obręcz by nikt się nie wydostał z niej żywy i doniósł o nieprzyjacielskim oddziale swobodnie wędrującym po naszym terenie.
   Po trzech dniach potyczek wydarliśmy się. Zostało nas nie wielu, jedynie sześciu w tym ja i mój kolega. Wracanie do wioski z kąd rozpoczęła się ta przygoda zajęło nam dwa tygodnie. Ta nie miła przygoda nie miała jednak być ostatnią w dniu powrotu do wioski.

http://www.imagic.pl/files//15709/Forestwars/starypapier-rozdzia%B33Stratai%BFa%B3oba.gif


   Gdy dotarliśmy do wioski panowała w niej żałoba, oddział który został wysłany na zwiad spotkał wroga i nie wrócił już od ponad czterech dni. Najprawdopodobniej wszyscy zginęli, lub część zabrano jako jeńców do obozu nieprzyjaciela, by tam poddać ich przesłuchaniu. Obydwie ze stron próbują się wzmocnić w każdy możliwy sposób.
   Kiedy podchodził do mnie kapitan straży już wiedziałem z jaką wieścią zostanę obeznany.
- Twoi rodzice byli w tym oddziale - Powiedział jedynie ze smętnym wyrazem twarzy po czym próbował mnie jakoś pocieszyć, kładąc mi rękę na ramieniu współczując w bólu po stracie, lecz ja ją odepchnąłem.
   Wiadomość.
   Wieści te nie docierały do mnie, tak jak bym był głuchy na tak ważne informacje. Czym prędzej z nadzieją pobiegłem do domu, otworzyłem drzwi z rozmachem i krzyknąłem: Witajcie już wróciłem! Lecz tam powitała mnie uciążliwa cisza, cisza która wyrwała z mej piersi szloch, złość i niezrozumienie. Po mej głowie błąkały się różne myśli: Dlaczego? W jaki sposób? Czy to możliwe!?

http://www.imagic.pl/files//15709/Forestwars/starypapier-rozdzia%B34%AFycie.gif





Wszystko będzie uzupełniane na dniach w razie wykrycia błędów w pisowni proszę o PW.

Ostatnio edytowany przez Shuguar (2010-01-10 15:32:11)


Imię:   Shuguar
Przydomek: Eilar
Rasa: Mroczny Elf
Ranga: Elendiar
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 20
Bóstwo: Kiaransal

Opis Wyglądu: Jak przystało na Elfa, wysoki smukły o ciemnej karnacji skóry. Włosy koloru kruczoczarnego, lekko rozczochrane. Ubrany skromnie, w szakrłatną szatę do kolan z czarnym kołnierzykiem. Wyjątkiem jego wyglądu są duże rubinowe oczy. Porusza się luźnym, nonszalanckim krokiem.
Opis Charakteru: Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, iż jest rozgniewany. Świadczy o tym "mars" na jego czole, który nigdy nie znika. Już po pierwszej rozmowie z nim można wywnioskować, że nie za bardzo przepada za innymi Elfami. Dość tajemniczy, unikający rzucania nie potrzebnych słów na wiatr. Swe wypowiedzi ozdabia nutą ironii i sarkazmu.

Status Społeczny: 0 (Neutralny)
Życiowy Cel: Ignorować ignorantów.

Ekwipunek: łuk, 15 strzał, sztylet, lekki pancerz
Leśne ogniki (waluta): 250

Siła: 5
Zwinność: 5
Zręczność: 10
Inteligencja: 5
Wytrzymałość: 15


Magia:
Żywioł magii: Wiatr

Walki: Zwycięskie - 0 / Przegrane - 0 / Remisy - 0
Zadania:

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl