Pewnego pięknego dnia kiedy siedziałeś na ławce na jednej z ulic. W pewnym momencie widzisz dziecko, które płaczę i trzyma się za nogę... Żadne z przechodniów nie zainteresowało się małym chłopczykiem... Co robisz??
Offline
Arenn popatrzył na dziecko. *Jak wszyscy mogą być tak obojętni?*- Myślał. On sam aż za dobrze pamiętał swoje pierwsze lata życia. Też nie były wesołe. Żyło mu się wtedy trudno bez ojca. Teraz chciał zaoszczędzić temu małemu dziecku każdej chwili nieszczęścia. Podszedł do niego po cichu.
-Ach biedactwo! Cóż ci się stało?- Powiedział do małego dziecka
Kucnął obok niego i pogłaskał go po głowie. Ręka Arenna niemal zatopiła się w gęstych i jedwabistych włosach młodego mrocznego elfka. Teraz już zamarł w bezruchu i czekał na odpowiedź.
Offline
-Przewróciłem się i teraz boli mnie noga...(płaczę)Nie wiem co jest ale nie mogę stanąć na nodze... Może mi pomożesz dojść do domu??-mówi do ciebie młody mroczny elf, który najwidoczniej miał złamaną nogę... Noga była złamana, ale nie jest to na tyle poważne, żeby zagrażało mu w przyszłości...
Offline
Arenn bez wahania wziął go na ręce. Zaczął iść przed siebie mrocznymi tunelami. Nagle przypomniał sobie jedną rzecz. *Jakim ja niewyobrażalnym idiotą jestem!*- Stwierdził. Zwrócił się do chłopczyka:
- Musisz mi odpowiedzieć na bardzo ważne pytani: Gdzie mieszkasz?- Spytał.
Offline
Chłopaczek przestał płakać i zaczął mówić:
-Mieszkam kilka ulic stąd... Numer domu to 205... To nie jest daleko... Myślę, że szybko dojdziemy...
Po chwili zaczął dalej:
-A w ogóle jak się nazywasz??
Offline
Arenn ledwo co dosłyszał w tym harmiderze pytanie chłopca. Szedł dalej w stronę wskazanego przez niego domu i odpowiedział mu:
-Nazywam się Arenn. Dla przyjaciół żółtooki, więc możesz mi tak mówić. A ty jak się nazywasz, co?- Odpowiedział mu.
Starał się być miłym mrocznym elfem. Potrzebował on przecież uznania swych braci i sióstr. *Mam tylko nadzieję, że nie powiem mu zbyt dużo. Wolę zostać bardziej anonimowy.*
Offline
-Arenn tak?? Piękne imię... Takie imię miał mój ojciec... Ale niestety zmarł kilka dni temu...-nagle twarz chłopca posmutniała...-Ale dobra... Może nie rozmawiajmy na ten temat... Ja?? Ja mam na imię Eliandir... Miło mi cię poznać...
Offline
Dziwnie się poczuł, gdy Eliandir powiedział mu o tej smutnej wieści, a jeszcze bardziej go zdziwiło imię jego ojca. *A ja myślałem że to imię jest rzadkie.*- Zaśmiał się w duchu. Arenn chciał zmienić temat na inny. Nogi już mu wchodziły do rzyci.
-Wiesz może jak jeszcze daleko do twojego domu?- Spytał.
Offline
-Nie... O widzisz?? To tamten...-chłopiec wskazuje ci dom, który znajdował się kilka metrów dalej...
Dochodzicie do domu... Drzwi się otwierają, a zza drzwi wyłania się młoda i piękna kobieta...
-Co się stało?? Czego tak długo ciebie nie było kochanie?? A kto to jest??
Offline
Arenn był zaskoczony urodą kobiety. Podszedł do niej i ucałował jej dłoń. Po czym pokazał jej dziecko.
- Witam! Jestem Arenn. Znalazłem pani dziecko w jednym z tuneli. Eliandir złamał sobie kość. Jednak to nic poważnego- uspokoił ją.
Mroczny elf oddalił się na krok od kobiety i oczekiwał na jej reakcje. *Mam tylko nadzieję, że nie wpadnie w ten matczyny szał.*- Myślał.
Offline
Kobieta odetchnęła...
-Witam. Przepraszam ale się nie przedstawiłam... Jestem Aliendariana. Może wejdziesz?? Zapraszam.-kobieta zaczęła się uśmiechać do ciebie i ochoczo zaprosiła cię gestem ręki...
Offline
- Nie mógłbym odmówić.- Uśmiechnął się.- Dziękuję za zaproszenie. Długi czas już nikt mnie tak nie traktował. Ale cóż mam cię zajmować moimi nudnymi opowieściami.
Arenn ruszył za kobietą. Mroczny elf cieszył się, że nie wpadła ona w szał na wieść o dziecku. * Chyba miałem szczęście. No i chyba mi się w końcu należało!*
Ostatnio edytowany przez Arenn (2010-01-12 18:07:10)
Offline
Kobieta zaprowadziła ciebie do pokoju gościnnego... Wprowadziła syna i położyła go na sofie... Wyszła i po chwili przyszła z rzeczami do usztywniania kończyn...
-Pomożesz??-spytała kobieta uśmiechając się do ciebie...
Offline
-Postaram się jak tylko mogę.- Powiedział.- No bo wiesz, ja nigdy nie uczyłem się takich rzeczy.
Arenn poszedł za kobietą do sofy i uśmiechnął się do Eliandira. Po chwili kucnął przy nodze chłopca i spytał się Aliendariany co ma zrobić. W milczeniu oczekiwał na odpowiedź. *Albo jestem wrabiany, albo to jest po prostu szczera przyjaźń.*- Myślał intensywnie.
Offline
-Proszę przytrzymać tu... Ja w tym czasie usztywnię mu nogę...
Kiedy bierzesz nogę chłopca do ręki on zaczął krzyczeć z bólu...
Po chwili się skończyło i usiedliście przy stole i zaczęła się rozmowa...
Po kilku wymianach zdań zapytała się kobieta: -Mógłbyś coś dla mnie zrobić??
Offline